Ulubieńcy miesiąca – kwiecień 2015.




Weekend majowy w pełni a ja dzisiaj przychodzę do Was z comiesięcznymi ulubieńcami. W tym miesiącu pojawiły się same kosmetyki pielęgnacyjne. Nie ma również żadnego produktu do włosów, ponieważ jestem w trakcie pewnego testu, o którym opowiem za jakiś czas. Projekt związany jest z pozbyciem się łupieżu z mojej głowy, który wywołały produkty Alverde (blech). Zobaczymy czy będą efekty. Kolorówka również jest w fazie testów, a ostatnimi czasy nie było wiele nowości na mojej liście potrzeb. Nie skusiłam się też żadną z cudownych promocji organizowanych przez topowe polskie drogerie. O tym, dlaczego nie robię zakupów w ten sposób pisałam TUTAJ.

Na mojej liście ulubieńców znalazła się emulsja pod oczy Antistress marki Norel. Pisałam o niej TUTAJ. Kremik zaskoczył mnie swoim szybkim działaniem na tyle, że nie zdążyłam zrobić zdjęć przed i po ;) Uwielbiam i nie zamienię na nic innego przez dłuższy czas. Sądzę, że posłuży mi naprawdę długo sądząc po jego wydajności.

ulubiency kwietnia norel emulska antistress

Norel Antistress Emulsja pod oczy.

 

Kolejnym ulubieńcem jest żel do kąpieli marki Balea. Zapach jak zwykle uwiódł mój nos. Używałam z wielką przyjemnością, a i opakowanie cieszy oko. Balea u mnie jak zawsze na propsie. Kolorowe papużki i czerwono-niebieskie cytrusy przypominają mi o tym, że już za niedługo wakacje!

ulubiency kwietnia balea tropical sunshine

Balea Tropical sunshine płyn do kąpieli.

 

Jest i mój wybawca od sklejonych rzęs. Dwufazowy płyn do demakijażu z Bielendy pomógł mi w zmywaniu wodoodpornego tuszu do rzęs, który za nic nie chciał zejść z moich oczu. Płyn radzi sobie dobrze ze zmywaniem mocniejszego makijażu, chociaż używam go głównie do oczu. Jestem z niego zadowolona. Nieco więcej znajdziecie o nim w TYM POŚCIE.

ulubiency kwietnia Bielenda awokado płyn do demakijazu

Bielenda awokado płyn do demakijażu.

 

Jest i kolejny ulubieniec marki Balea, o którym jeszcze nie zdążyłam napisać na blogu. Przyznaje, wsadziłam go do koszyka, bo spodobało mi się jego opakowanie z wieżą Eiffla i cudowna fioletowa reszta opakowania. Kremik pachnie fiołkami i obecnie używam go non stop. Stoi na zaszczytnym miejscu, czyli koło mojego laptopa, a więc kiedy tylko poczuje dyskomfort związany z suchością dłoni, to go używam. Duży plus za delikatny kwiatowy zapach i za opakowanie otwierane poprzez klik, a nie jak kilka razy się spotkałam z kremami, które trzeba odkręcać i zakręcać. W świeżo posmarowanych dłoniach to nie jest takie proste. Wchłania się bardzo szybko i za to go lubię, ale niestety nawilżenie, jakie czuje po posmarowaniu dłoni utrzymuje się max godzinkę. Nie pozostawia żadnej warstwy ochronnej na dłoniach i serio nie czuje, żeby moje dłonie były w lepszej kondycji po używaniu go.

Z drugiej strony, jest coraz cieplej i moje dłonie szybciej się pocą, niż marzną i schną. Nie jest idealny — wiem, ale za jego zapach jestem w stanie wiele wybaczyć <3

 

ulubiency kwietnia balea fiołkowy krem do rąk

Balea Fiołkowy Krem do rąk.

 

Jeśli macie ochotę zobaczyć ulubieńców poprzednich miesięcy, to zapraszam do klikania w serię: Ulubieńcy miesiąca po prawej stronie.