Bania Agafii to drugi olejek do włosów w moim życiu. O zbawiennym działaniu olejów do włosów dowiedziałam się w tamtym roku i do tej pory nie jestem pewna czy opanowałam technikę olejowania tak jak należy. Ciężko mi dobrać rodzaj oleju do włosów i nie zauważam, że: „Moje włosy nie lubią tego typu olejków”. Moim pierwszym był sosnowy olejek z Baikal, ale nie o nim tutaj mowa, bo trochę się na niego obraziłam i został zepchnięty na dalszy plan, czekając na drugą szansę.
Dzisiaj chcę opowiedzieć o przedziwnej substancji skrywającej w sobie skarby :) Mowa oczywiście o wzmacniającym olejku do włosów z Bania Agafii.
Ogarnijcie, co on ma w środku! Przezroczysta buteleczka, zielony kolor oleju i zioła zamknięte we wnętrzu opakowania w plastikowej rurce. Buteleczka wygląda obłędnie. Zapach jest delikatny, lekko ziołowy, ale nie nachalny, za co ma wielki plus ode mnie :)
Ja wiem, że jak rozmawiamy o olejowaniu to najważniejsza jest systematyczność, ale jak się jest leniem i posiada się szampony, które za nic nie chcą zmywać oleistych substancji, to tak już jest. Walczę z tym i staram się to robić, przynajmniej 2 raz w miesiącu. Może inaczej podeszłabym do całego rytuału, gdyby był dla mnie przyjemniejszy i efekty byłyby bardziej widoczne.
Jak ja to robię? Jeśli chodzi o tenże produkt, to cały rytuał trwa u mnie około 2 godzin i chodzi w nim o to, żeby nawilżyć (uwaga nowe słowo, którego również nauczyłam się w tamtym roku) skalp i delikatnie końcówki. Najpierw nakładam olej, wmasowując go w skórę głowy, trzymam około 30-40 minut a później dokładam go na resztę włosów. Nie wiem, czy dobrze robię i jak robię to źle, to błagam, dajcie mi znać! Po tym całym spa dla włosów zmywam je dwukrotnie mocno pieniącym się szamponem. Po umyciu nie nakładam już żadnym masek ani odżywek.
Jakie są po nim włosy. No cóż, po olejowaniu nawet nie ma co myśleć o jakimś wypadzie na miasto. Włosy stają się ciężkie i nie mam na myśli tego, że są przetłuszczone. Czuje, że jest ich dużo, że są dobrze nawilżone i dosyć sztywne. Mam wrażenie, że ważą więcej niż zazwyczaj, kiedy po umyciu są jak delikatny puszek. Strasznie nie lubię robić czegoś więcej z nim, gdy są w takim stanie.
Taaak ja wiem, że to sama natura i inne dobrości dla mnie i dla moich włosów, ale czasami zastanawiam się czym się różni dwugodzinne olejowanie od 5 minutowej maski fryzjerskiej z olejem arganowym? Wolę tą drugą opcję oczywiście. Zauważyłam też, że moje końcówki są w szokująco dobrym stanie, jeśli weźmiemy pod uwagę to, że regularnie używam suszarki i prostownicy. W tym miejscu pozdrawiam wszystkie Włosomaniaczki :)
Produkt nakłada się, poprzez ściśnięcie butelki a olejek ma się wydobywać przez otworek widoczny na zdjęciu poniżej. Fajna sprawa, gdyby nie to, że…
Razem z olejkiem na naszą dłoń trafiają wszystkie zioła, które siedzą w środku plastikowej rureczki. Myślałam, że mają one pełnić funkcję ozdobną, ale nie. Olejek przez cały ten czas zatopiony jest w tych ziółkach. Mega co nie? Szkoda tylko, że wyłażą przez dziurkę… Zastanawiacie się, co to jest tam w środku?
Według producenta cały olejek, jak i składniki w środku to: pieprz, który ma wzmocnić dopływ substancji odżywczych do cebulek włosowych (całkiem mądrze), koper włoski, który ma właściwości antyoksydacyjne oraz ostropest bogaty w witaminę E. Dla tych, którzy mają dobry wzrok i lubią zgłębiać składy proszę oto zdjęcie poniżej :)
Olejek pomaga moim włosom bez dwóch zdań. Najwięcej korzyści czerpią końcówki włosów. Jeśli chodzi o skalp (strasznie dziwnie brzmi to słowo) to na razie nie zauważyłam fajerwerków. Minusem produktu są wylatujące zioła i problem z jego zmyciem. Ale do wszystkiego da się przyzwyczaić.
Moja ocena to 4 / 5
Cena olejku to około 23 zł. Możecie go kupić w sklepach internetowych z rosyjskimi kosmetykami :)
Lubicie rosyjskie kosmetyki? Kojarzycie kosmetyki z serii Bania Agafii? Jeśli możecie polecić mi jakiś fajny olejek do włosów to śmiało możecie to zrobić w komentarzu 🙂