Pomysł na napisanie tego posta właściwie wpadł do głowy sam. Za każdym razem, kiedy słyszałam taki tekst skierowany w moją stronę, zapisywałam go sobie w głowie a później na kartce. Ten zapisany w głowie długo nie chciał się wymazać i w chwilach, kiedy nie miałam siły na nic, wracały do mnie te wszystkie komentarze wypowiedziane na temat tego, jak wyglądam. Tak! Nie chodzi tutaj o to, jak się zachowuje, nie chodzi o to, co mam w głowie, tylko o to, jak wyglądam.
Jeśli masz większy rozmiar, to na pewno kilka z tych zwrotów sama usłyszałaś pod swoim adresem. Przykro mi z tego powodu, ale to chyba nie tak powinno być. Pisałam kiedyś o tym, jak znieść krytykę. Jak się do niej przygotować. Powiecie pewnie, że się czepiam i wszystkie te osoby, które zwracały mi uwagę, troszczą się o mnie. Powiem Wam, że gówno prawda. Gdyby chciały pomóc i pogadać to pogadałyby bez widowni, pogadałyby ze mną przy piwie w cztery oczy, a nie przy obiedzie u babci na przykład. Mam nadzieję, że rozumiecie.
No to jedziemy, czas to wszystko z siebie wyrzucić.
To jest choroba
Choroba, która wyżarła Twój mózg przy okazji.
Jak Ty wyglądasz?
Widzę. Ale co, sukienka mi się podwinęła czy coś?
Wiesz jaka byłabyś laska gdybyś schudła?
Wiesz, jakie miałabyś cycki, jakbyś sobie wszczepiła silikony? Wiesz?
Czemu nic z tym nie zrobisz?
Skąd wiesz, że nie robię?
Jesteś jeszcze taka młoda.
No widzisz, a już jedną nogą w grobie..
Pasuje Ci to, jak wyglądasz?
Nie pasuje, ale póki co wyboru nie mam.
Mam trochę tłuszczyku ale bez przesady (zjechana wzrokiem)
Poczekaj jeszcze kilka lat.
Może idź do lekarza
Może idź zbadaj sobie mózg.
Jak będziesz wyglądała za 5 lat?
Chciałabym wiedzieć. Ale i tak pewnie lepiej niż Ty.
Widziałaś Agę, jaka laska od razu po porodzie?
Widziałam. Pięknie wygląda.
Magda a weźże się odchudzaj!
Rachu ciachu i schudnięte. Dzięki za poradę, tego mi było trzeba.
Co Ty ze sobą zrobiłaś?
To pytanie rozpoczyna zimną wojnę.
O synu: „On to nie będzie inny, popatrz na siebie”.
Spierdalaj od mojego dziecka!
Ale masz pusie
To się nazywają pyszczoki. Chodzi o policzki rzecz jasna.
Przynajmniej nie będziesz mieć zmarszczek
W przeciwieństwie do Ciebie.
Nie wchodź do basenu bo cała woda wypłynie.
Zaryzykuję… Ups uważaj na falęęęę!
Kup sobie taką bluzkę żeby zakrywała brzuch i dupę
Najlepiej wór z otworami na oczy.
Jaki rozmiar nosisz, że nie mogłaś znaleźć ubrania dla siebie? Nie wiem czy znajdziesz w tym sklepie coś dla siebie.
Strasznie chujowy mam ten rozmiar.
Może nie jedz tych ziemniaków?
Chętnie zjem Twoje serce i wątrobę.
Ale wyglądasz na tych zdjęciach super! Patrz jaka szczupła byłaś!
Oj byłam, byłam… To były dobre czasy.
Iwona poszła do dietetyka, może Ty też idź.
Pędzę, lecę…
Ilustracje stworzył: Duane Bryers (źródło: 1)
I co? Nie wydaję się Wam, że ktoś tutaj przekroczył pewną granicę? Większość tych komentarzy była wypowiedziana przez osoby z mojej rodziny. Rzekłabym, że przez najbliższych. Więcej o tym już pisałam TUTAJ. Większość z tych komentarzy jest niesprawiedliwa i serio nieprzemyślana. Niektóre z nich są bardzo prawdziwe, ale tak prawdziwe i bolesne, że nie powinno się ich wypowiadać z gębą pełną żarcia przy stole pełnym ludzi.
Plussizeki mają się świetnie w dzisiejszych czasach prawda? Body Positivity, kochaj swoje ciało i inny bulszit wciskany do głowy tylko po to, żeby zagłuszyć te wszystkie komentarze, które słyszymy na co dzień. W rzeczywistości każdego dnia słyszysz te komentarze. Nawet jeśli nie od bliskich to w swojej głowie i co z tym robisz? Załamujesz się i jest tylko gorzej…
O co mi chodziło w tym wpisie? Żeby nie wypowiadać krzywdzących słów na głos. Ja wiem, że są hasła: „Nie oceniaj„, „Co Cię to obchodzi„, „Zajmij się własnym życiem„, są na porządku dziennym, ale serio, każdy z nas w większym lub mniejszym stopniu ocenia ludzi. Oceniajcie, ile chcecie, ale nie wypowiadajcie tego na głos do tej osoby, bo nie macie prawa, jeśli nie znacie jej naprawdę dobrze. Bo nie wiecie, w jakim stanie psychicznym jest ta osoba, bo nie wiecie, czy przez Wasze słowa totalnie się załamię i pójdzie zajeść Twoje słowa w domowym kącie. Zapłacze przy tym gorzko. Lubisz jak ktoś przez Ciebie płacze?
To samo również tyczy się tzw. „skinny bitches”. BTW drogie krągłe koleżanki same jesteście biczes, jeśli mówicie tak o mocno szczupłych dziewczynach. Nie odzywaj się na ten temat, dopóki sama zainteresowana nie zacznie tematu. Może dopiero zaczęła, a może ma za sobą jakieś niepowodzenie. Nie grzeb i nie komentuj wyglądu.
Może są też osoby, które nie zdają sobie sprawy z tego, co mówią na głos, ale serio czasami warto się ugryźć w język i pomyśleć. Pewnie jeszcze jesteście ciekawe, jak ja do tego podchodzę. Przez pewien czas udawałam, że nie słyszę i głupio się uśmiechałam. Od pewnego czasu, jeśli ktoś ciśnie mi takimi tekstami, to wychodzę. Nie mam ochoty przebywać w jednym pomieszczeniu z osobą, która produkuje smród. Czy potem płaczę w poduszkę? Już nie, ale humor mam zepsuty do końca dnia.
Temat ciężki wiem. Ale chciałabym się dowiedzieć, jakie jest Wasze zdanie na ten temat. Czy zdarzyło się, że ktoś wyleciał do Was z takim tekstem? Jak się wtedy czułyście? Czy Wasza rodzina też jest taka „hop do przodu„ w kwestii udzielania rad w zakresie dietetyki? Piszcie w komentarzach.