Czy jesteś nudnym dorosłym?




Pamiętam, jak będąc dzieckiem, obiecywałam sobie, że nigdy przenigdy nie stanę się taka jak obserwowani przeze mnie dorośli. Mieli pełno wad i byli po prostu nudni. Praca, dom, praca, dom i tak w kółko. Żadnych przyjemności. Nie można było ich na mówić na małe szaleństwo, ciągłe oszczędzanie i odkładanie pieniędzy na jakieś niepotrzebne pierdoły np. na remont. Nie dość, że są sknerusami to ciągle kłamią. I co oni mają z tego życia?

 

Na pewno każdy zna powiedzenie: zapomniał wół, jak cielęciem był”. Ja staram się o tym nie zapominać. Teraz jestem dorosłą osobą i sama odpowiadam za siebie oraz za mojego syna i ogólnie rzecz biorąc za rodzinę. Czas odpowiedzieć sobie na pytanie, czy jestem nudnym dorosłym niemającym życia?

 

Czasami wydaje mi się, że ciągle zachowuje się jak dziecko, i dorosłość mnie nie dotyczy, bo nie jestem stateczną Panią z koczkiem na karku w garsonce. Mam sporo znajomych po 40, którzy ubierają się jak nastolatkowe, ale to nie o to chodzi. Chodzi o to, na ile lat się czujesz i czy jesteś młody duchem. W moim przypadku nie widzę, żeby moje życie było nudne i przewidywalne a już na pewno nie teraz kiedy prowadzę bloga. Lubię być aktywna i brać udział we wszelkiego rodzaju imprezach i spotkaniach, więcej przeczytacie TUTAJ. Lubię spontaniczne wypady we dwoje i we troje. Nie jęczę nad swoim losem, chociaż mam problemy tak jak każdy z nas i muszę im stawić czoła. Nie chcę być zrzędą. Często stawiam siebie na miejscu mojego syna, bo pamiętam jeszcze to, jak byłam cielęciem. To nie było tak dawno temu wbrew pozorom. Patrzę na niego, słucham, co ma do powiedzenia, nawet wtedy jak jest wkurzony wiem, o co mu chodzi.

 

Nie jestem idealna. Zdarza mi się wpaść w pułapkę dorosłości i wtedy czuję się źle. Mam wyrzuty sumienia. Jest kilka sytuacji, kiedy łapię się na tym, że zaczynam być nudnym dorosłym. Staram się to eliminować i tak w styczniu podczas spacerów driftowaliśmy hulajnogą po śniegu, bo czemu nie? Zorganizowaliśmy sesję zdjęciową samochodów Antoniego. Świetnie radził sobie z profesjonalną lustrzanką, ustawiał światło, przestawiał lampy — miał wielką frajdę. Pierwszy raz sam umył samochód — chusteczkami z wierzchu, ale zawsze coś. Wyobraźnia dziecka jest nieograniczona. Dlaczego masz mu zabraniać wszystkiego? Pozwól mu zaszaleć, pozwól zrobić coś nieszablonowego. Wszystkie czynności wymienione powyżej były wykonywane pod nadzorem jednego z rodziców. Miej oko na to, co robi, ale pozwól chociaż spróbować.

 

Drugą sprawą jest to, że kiedy pojawi się dziecko, rodzice zamykają się w domu i kończą z wszelkim życiem towarzyskim. Wiem, nie wszyscy, ale spora ilość owszem. Kończą się randki, wyjazdy we dwoje i szalone imprezy w weekendy. Rozumiem, że dla niektórych weekend to czas, kiedy mogą bezkarnie poleniuchować i wypocząć, ale z drugiej strony warto wtedy zrobić coś dla siebie i dla swojej drugiej połówki. Warto wyjść razem na kolację, pojechać gdzieś na spontanie. A co z dzieckiem? Życzliwa babcia przyjmie swojego ukochanego wnuka na kilka dni, jestem tego pewna. Wiem, że to wszystko wydaje się takie proste, ale w rzeczywistości tak nie jest i żeby nie było, nie namawiam Was na imprezowanie co weekend, ale raz na jakiś czas. Na pewno da się znaleźć jakieś rozwiązanie. Nie potrafiłabym usiedzieć na tyłku całego miesiąca bez wyjścia. To prosta droga do zasiedzenia się w domu pod kocykiem i w dresikach z odrostami do połowy głowy i bez makijażu.

 

Przypomnijcie sobie, jacy byliście jako dzieci. Czego oczekiwaliście od dorosłych? Czego oczekiwaliście od rodziców? Spróbujcie się postawić na miejscu swojego dziecka i nie zgrywajcie sztywniaków. Przypomnijcie sobie, jak wyglądało Wasze życie przed pojawieniem się dziecka. Były imprezy? Na pewno macie sporo historii do opowiedzenia na ten temat — niektóre są już legendą. Wróćcie czasami do tamtych lat, bo Wasze życie nie musi kręcić się ciągle wokół domu, pracy, dziecka. Dajcie sobie trochę luzu.