Ciężki jest żywot blogerki.




O tych rzeczach nie dowiesz się z poradnika pt. Jak blogować”. O tych wszystkich problemach nie dowiesz się od żadnego blogera. Nikt nie mówi o nich głośno, blogerki siedzą cichutko w kąciku i łkają nad swoim marnym żywotem. Dowiesz się o nich jedynie, wtedy gdy sama zaczniesz działać w temacie a te wielkie, małe problemy zaczną Cię irytować…

 

1. Nie mogę używać kosmetyku, dopóki nie zrobię mu zdjęcia.

Buuul! Taki wielki buuul. Kupiłam podkład w przezroczystej buteleczce i nie mogę go użyć, bo będzie nieestetycznie wyglądał na zdjęciu. Większość zdjęć wykonuje zaraz po zakupie, a później ich używam, wyrabiam sobie zdanie i pisze recenzję. Nie ma problemu, jeśli jesteś systematyczna w tym, co robisz i zaraz po przyjściu ze sklepu biegniesz po aparat. Gorzej, jeśli jesteś śmierdzącym leniem tak jak ja i zwlekasz ze zdjęciami nieco dłużej. Wtedy korci Cię, żeby użyć. Myślisz: No dobra jak dwa razy wcisnę pompkę to przecież nic nie będzie widać a potem sesja zdjęciowa produktu wychodzi jak pół dupy zza krzaka. Ciężki jest żywot blogerki.

 

2. Tło i światło do zdjęć.

Ileż razy wałkowałam ten temat jako początkująca blogerka. Lubię robić zdjęcia na zewnątrz, w ogrodzie lub gdzieś w plenerze. Nienawidzę robić ich w domu. Nie mam tła idealnego, mam tylko jedną lampę i zbyt ciemny obiektyw. Takie zestawienie prowadzi do wścieklizny podczas sesji”. Jakiś czas temu postanowiłam wydrukować tło na wielkim formacie, ale jako że macie do czynienia ze mną to tło szybko mi się znudziło.

Tło i światło do zdjęć to dwie rzeczy, przez które tracę humor na cały dzień, jeśli sesja nie poszła, tak jak chciałam. Ciężki jest żywot blogerki.

 

3. Post życia.

Właśnie piszesz post swojego życia. Na liczniku widzisz, że jest już ponad 3000 słów. Czujesz, że dzięki niemu Twój blog stanie się sławny a Ty razem z nim. Wszyscy będą gratulowali głębokich przemyśleń i nieszablonowego spojrzenia na świat. Cieszy Ci się micha i piszesz dalej. Wciskasz magiczny guziczek: Opublikuj i czekasz aż posypią się tysiące lajków i szerów a tymczasem publika ma w nosie Twój tekst życia i woli zabawiać się w poście: Moja wishlista na roku>„. Znasz to? Czy Cię to może denerwuje? Ile czasu spędzasz, aby napisać dłuższy i pożyteczny wpis?

Co zrobisz – nic nie zrobisz… Ciężki jest żywot blogerki.

 

4. Aparat jest ciężki.

I znowu wracamy do zdjęć. Cóż więcej mogę powiedzieć: dodawaj zdjęcia albo zgiń! Współczesne media to przede wszystkim kontent w postaci obrazów. Jeśli nie masz dobrego aparatu w telefonie, to masz przerąbane. Na każdym większym spotkaniu musisz mieć ze sobą aparat a bo to może pojawi się fotorelacja na blogu, a to pasuje mieć kilka zdjęć dla mediów społecznościowych. Aparat jest duży i ciężki, musisz go tachać w wielkiej torbie, ewentualnie w niemodnym plecaku niepasującym do Twojej stylówki. Nie chcę już nawet wspominać o tych wszystkich vlogerach, którzy muszą w jednej dłoni utrzymać lustrzankę. #tworzeniebicalevelhard. Ciężki jest żywot blogerki.

 

5. Tak dużo serwisów społecznościowych.

Mało Wam? Jeszcze nie jesteście przekonani o tym, że żywot blogerki jest ciężki? No to macie.

Ile serwisów społecznościowych posiada przeciętny bloger? 4? 5? Wszystkie te profile trzeba na bieżąco uaktualniać, dbać o swoich Fanów i podsuwać im ciekawe kąski. Myślicie, że jest to łatwe? Oczywiście, jeśli jesteś blogerem i wszystkie swoje serwisy prowadzisz na zasadzie ctr+c, crl+v no to nie mamy o czym mówić (na pewno nie śledzę Twojego profilu), ale jeśli starasz się, aby na wszystkich Twoich serwisach działo się na bieżąco i oryginalnie to wiesz, ile pracy trzeba w to włożyć.

Mnie obecnie możecie znaleźć na 10 serwisach społecznościowych. Badum tsss. Ciężki jest żywot blogerki.

 

6. Spotkania.

Bosze jaki ciężki jest los blogerki. Cały kalendarz zapełniony spotkaniami z koleżankami blogerkami. Ciągle trzeba jeździć na jakieś szkolenia i zloty blogerów nad morze. Czyż to nie jest uciążliwe? Spotkanie na Śląsku, spotkanie w Warszawie, a na drugi dzień na Mazurach, biegniesz z wywieszonym jęzorem no bo tam po prostu trzeba być. A no tak zapomniałam, że jeśli nie pojawisz się na jakimś spotkaniu, to ominą Cię gratisy i dary losu. Chcesz zaistnieć musisz się pokazywać – kurde prawie tak samo, jak celebryci… Ciężki jest żywot blogerki.

 

7. Zbieractwo.

Kosmetyki, które się przeterminowały, a nie zostały jeszcze otwarte, smyczki wystają z każdej szuflady. Nie wspomnę nawet o gadżetach i zupkach chińskich do testów. Wszystko to wywala się z szafek i co z tym zrobić? Nic, tylko przysyłają jakieś pierdoły, a Ty już nie masz gdzie tego wsadzić. To okropne, naprawdę okropne. Ciężki jest żywot blogerki.

 

8. Jedna bateria nie wystarczy.

Zapomnij o tym! Pamiętaj, że gdziekolwiek ruszysz się z domu, to musisz mieć przy sobie dodatkową baterię, ewentualnie powerbanka a na pewno zapasową ładowarkę, którą doczepiasz, gdzie tylko się da. Fejsa sprawdzić trzeba, rozdać kilka serduszek na Instagramie, poodpisywać na komentarze, a także tweetować o dupie marynie. Wszystko to zabiera baterię (czas też). Ciężki jest żywot blogerki.

 

9. Fani

Kiedy jesteś rozpoznawalnym blogerem, to musisz liczyć się również z popularnością i tym, że będziesz zaczepiana na ulicy. A to trzeba rozdać kilka autografów, a to kilka selfie. Nie ma na co narzekać, w końcu o to w tym wszystkich chodzi czyż nie? Wystrzegaj się paparazzi siedzącego za oknem Twojej łazienki. Może od jutra Ty i Twoja łazienka będziecie gwiazdami Pudelka. Ciężki jest żywot blogerki.

 

10. Organizacja czasu.

Często słyszysz: Jakie ty masz zorganizowane życie, skąd znajdujesz na to wszystko czas?”. Prawda jest taka, że usrywasz się z wszystkimi postami po nocach lub, co gorsza w trakcie pracy. No przyznawać się tu: KTO CHOCIAŻ RAZ PISAŁ POSTA, BĘDĄC W PRACY! Nikt nie organizuje sobie czasu, posty dodawane są na oko, nikt nie zwraca uwagi, która godzina i czy wyrobię się z napisaniem tego postu. Ehhh… Ciężki jest żywot blogerki.


 

Powyższy tekst napisany jest z pewną dozą ironii, jeśli jeszcze się nie zorientowaliście. Problemy ujęte w tekście są prawdziwe, aczkolwiek ujęte w sposób humorystyczny. Jest również skierowany głównie do kobiet, a to dlatego, że poruszyłam w nim, tematykę kosmetyków a wiem, że w większości czytają mnie same baby. Drogi Czytelniku o płci męskiej, jeśli zbłądziłeś, to napisz też kilka słów od siebie.

Tak jak wspomniałam na początku – nie dowiesz się, jeśli nie zaczniesz blogować ;)

Napiszcie, co Was najbardziej wkurza w blogowaniu i czy jest coś takiego? Na pewno tak :D