Pytanie dość przewrotne, bo nadal w mojej głowie świta myśl, że NIE. Jak można się przyjaźnić z mamą, czyli z osobą, która mało co rozumie z Twojego młodzieńczego życia a próbuje prawić Ci lekcje życia. Bez sensu, co ona tam wie o życiu. Czy da się zaprzyjaźnić z własną matką? Szczególnie gdy dzielą Was dwa różne charaktery i podejście do życia na zupełnie innym poziomie i spora różnica wieku?
Dzisiaj odpowiem Wam, jak to wygląda u mnie, a łatwo nie jest.
Dziwnie przyznać się do tego, że mama jest moją przyjaciółką, ale patrząc na to, jak bliskie jesteśmy dla siebie, to nie znajduję żadnego lepszego określenia.
Gdy miałam lat 16
Nigdy bym się nie posądzała o to, że będę dzieliła się moim sprawami i sekretami z mamą. To było dziwne. Jak to? Ja jestem zupełnie inna i mam swoje sprawy. Jestem dorosła i mam swoje tajemnice a takich rzeczy nie mówi się rodzicom absolutnie nie. Między nami była dość wyraźna granica i mur budowany przez częste kłótnie, wzajemny żal do siebie i niepotrzebne komentarze.
Gdy miałam lat 18
Urodził się Antoś i chcąc nie chcąc słuchałam rad starszych i bardziej doświadczonych kobiet. Chociaż udawałam, że wcale tak nie jest i że ze wszystkim radzę sobie sama. Między nami nadal był mur, który powoli się burzył, ale nie w takim tempie, jakim oczekiwałam. Nadal był żal i oczekiwania, które się nie spełniły.
Przełom
Dokładnie nie pamiętam, kiedy ale w pewnym momencie nastąpił przełom, w którym zrozumiałam, że żadna z bliskich mi osób (koleżanek, przyjaciółek) nie zastąpi mi mamy. W pewnym momencie tak zwyczajnie zaczęłyśmy się dogadywać i rozumieć co do siebie mówimy i co ta druga ma do przekazania. Oczywiście nie zawsze jest tak kolorowo, ale to duży krok.
Sięgając jeszcze bardziej wstecz, Mama od tej, która zaprowadzała do szkoły, karmiła niedobrą zupą, wyłączała komputer, kazała odrabiać lekcje, poprzez okropną wiedźmę, która mnie nie rozumie, ale może od czasu do czasu pożyczyć trochę kasy, może odebrać z imprezy aż do najlepszego przyjaciela. Nie dojdziesz do tego, kiedy dotrzesz do miejsca, w którym zaczynasz rozumieć, co kiedyś Twoja matka miała na myśli. To się po prostu dzieje samo. Przypominasz sobie o tym, jak wiele dla Ciebie zrobiła i jesteś jej za to wdzięczna. Nie ważne jak wiele było kłótni i wad w zachowaniu zarówno matki, jak i córki. To wszystko przemija i pojawia się wzajemne zrozumienie. Wszystko sprawdza się na podstawie własnych dzieci.
Przeszło mi to przez gardło, a nie pomyślałabym. Na zdjęciach możecie zobaczyć wyniki naszej mini sesji z okazji Dnia Mamy. Na fotach pojawiła się też moja Sista, która zakręciła mi te anielskie loczki 😀
Pojawia się więc pytanie: Czy świętować Dzień Matki? Zróbcie wszystko, żeby to Wasza mama świętowała w tym dniu. Postarajcie się, żeby to ona w tym dniu poczuła się wyjątkowo.
A co z prezentem?
Jak wiecie, ja jestem Fanką prezentów, które mają sprawiać przyjemność. Wolę sprezentować coś w formie biletu do kina, teatru, może na koncert ulubionego zespołu.
Absolutnym hitem jest dla mnie sprezentowanie mamie karnetu do spa lub na masaż. Pamiętam, że raz z moją Mamą wybrałyśmy się na długi zabieg połączony z peelingiem całego ciała, masażem pachnącymi olejkami i dodatkowo odżywcza maseczka na twarz. Nigdy w życiu nie byłam tak zrelaksowana, a moja Mama wspomina ten wypad do dzisiaj z błogim uśmiechem na ustach. To była również świetna okazja do tego, żeby spędzić wspólnie czas a do tego w przyjemny sposób.
W tym roku postawiłam na mały upominek + kosmetyki. Wiadomo, że zawsze i najbardziej liczy się pamięć, ale obdarowywanie drobnymi i WYJĄTKOWYMI prezentami (na Dzień Matki) również jest niezwykle miłe.
Jeśli jeszcze nie masz pomysłu na prezent zadecyduj czy lepszy będzie moment odprężenia, kilka słodkich chwil, a może odrobina zakupowego szaleństwa, wszystko to znajdziesz Tutaj – klik.
Jestem ciekawa, jak Wy spędzacie Dzień Matki? Jakie macie pomysły na prezent dla Waszej Mamy? Co się sprawdza u Was najbardziej? Możecie powiedzieć, że jesteście przyjaciółkami? Macie dobre relacje z Waszymi mami? Piszcie w komentarzach.