Powiedzmy sobie, że szał nowego roku mamy już za sobą. Tak samo, jak za sobą powinniśmy mieć podsumowanie zeszłego roku i jego definitywne zamknięcie. Tyczy się to również wszystkich wykonanych w zeszłym roku zdjęć. Dzisiaj mam zamiar podzielić się z Wami moim sposobem na segregowanie zdjęć na komputerze i tych wywołanych i tych wydrukowanych. Powiem Wam też czy warto zamawiać fotoksiążki i jak to wygląda w praktyce, czyli takie plusy i minusy. Mam nadzieję, tym postem wyczerpać temat fotoksiążek, który zawsze jest traktowany po macoszemu na innych blogach. Przygotujcie się na samo mięcho.
Zapraszam do czytania i oglądania rodzinnego archiwum nigdzie dotąd niepublikowanego.
Jak ułożyć zdjęcia na komputerze?
Jedynym, najlepszym i najprostszym sposobem jest założenie folderu z rokiem, czyli np. 2017. W tymże folderze założyć kolejne foldery z nazwami wydarzeń i datą tego wydarzenia, żeby nie było wątpliwości na przyszłość. U mnie wygląda to tak: Wakacje Chorwacja Mimice – 22-27.07.2017.
Mam nadzieję, że do tego momentu nadążacie.
Kolejnym patentem jest nazywanie zdjęć w ten sam sposób co folder. Później szukając ich w wyszukiwarce komputerowej, znajdziecie je równie łatwo.
Jak nie oszaleć od nadmiaru zdjęć?
Kiedyś robiło się jedno zdjęcie i to musiało wystarczyć. W końcu klisza miała miejsce na 24 lub 36 zdjęć i nie było wyjścia. Jedna klisza z wakacji i koniec. Obecnie w naszej rodzinie to wygląda tak. Zdjęcia są na aparacie, na moim telefonie, na telefonie Piotra, na telefonie Antka oprócz tego na telefonach znajomych. Jest tego zdecydowanie za dużo. Jeśli nie chcecie przegapić żadnego momentu, to zbierzcie wszystkie zdjęcia w kupę. Może się okazać, że jest ich około 1000 i co wtedy? Wybierz z nich 10%, czyli około 100. Może być 150, ale nie 200. Wybierz najlepsze ujęcia. Wybierz esencję z esencji. Przerób te zdjęcia. Zgraj do wybranego folderu, o którym wspominałam wyżej, a resztę usuń. Koniec. Było i nie ma. Masz najlepsze zdjęci z najlepszych chwil.
Szkoda Ci usuwać? Pomyśl o momencie, kiedy będziesz chciała pokazać te 1000 zdjęć z wakacji swojej rodzinie. Usną przy pierwszych powtarzających się kilku ujęciach. W końcu po to robiłaś kilka ujęć, żeby wybrać to najlepsze prawda? Wybierz te zdjęcia, którymi będziesz chciała się pochwalić, z których jesteś dumna i zapisz. Nie miej sentymentów do pozostałych. Pomyśl, że nie wyszły i tyle.
Zawsze dziwiłam się, kiedy podczas wybierania fotografa na nasze wesele, niektórzy z nich szczycili się tym, że dają Młodym cały materiał. Wszystko i wszystkie zdjęcia do przeglądnięcia i do wybrania. Ale po co? Po co mam tracić czas na zdjęcie, które jest rozmazane lub wyglądam na nim kompromitująco. Usuń i po sprawie. Zapamiętaj ten czas tylko dzięki dobrym zdjęciom. Po wielu latach wybierania zdjęć mam już wprawę, ale jeszcze gdzieś tam czasami kręci mi się łezka w oku, bo przecież ta jedna chwila już nie wróci prawda? O ile coś zobaczysz na tym zdjęciu…
A więc usuwamy niepotrzebne, brzydkie i nieudane zdjęcia z komputera.
Drukować czy nie drukować?
Ja wolę wydrukować. Zawsze drukowałam i drukować będę. To takie przyzwyczajenie, bo w mojej rodzinie wywoływało się zdjęcia i sortowało od zawsze. Najpierw te o wymiarach 9×13 a później 10×15 i tak już zostało. Przez kilka lat po narodzinach Antosia zdecydowałam się na opasłe albumy i w nich umieszczałam wszystkie foty właśnie w rozmiarze 10×15. Już wtedy kiełkował mi w głowie pewien pomysł, żeby wszystkie ważne zdjęcia były w jednym miejscu. Ale ciężko wyczuć ile fotek pojawi się w tym roku i czy zapełnisz nimi cały album, czy tylko połowę a druga połowa będzie z drugiego roku i to takie pomieszanie z poplątaniem.
Postawiłam na…
Drukowanie fotoksiążek w formie roczników
Najlepsze wyjście. Zaraz Wam powiem dlaczego.
Ten pomysł sprzedał mi mój Mąż, z którym zastanawialiśmy się jakiś czas temu, jak ugryźć temat zdjęć, ich zachowywania, pokazywania. Pomysł rocznika to najlepsze co według nas mogliśmy zrobić. Wszystkie zdjęcia z roku 2017 lądują w fotoksiążce w kolejności chronologicznej z pięknymi podpisami i konkretnymi datami oraz wydarzeniami. Idealnie. Książka z jednego roku będzie grubsza, z następnego cieńsza, zgodnie z tym, co się działo w tym roku. Świetny sposób na podsumowanie starego roku i na zapamiętanie tego, co się działo.
Plusem drukowania rocznika w formie fotoksiążki jest to, że nie musisz obwiać, że się w tym roku masz za mało lub za dużo zdjęć. Dopasowujesz ilość stron. Jeśli w tym roku działo się dużo to album będzie gruby, jeśli mało to będzie cienki. Wszystkie wydarzenia posortowane według lat.
Czy warto zamawiać fotoksiążki na specjalne okazje?
Oczywiście, że tak. Zastanawialiśmy się nad zamówieniem osobnej fotoksiążki z Komunii Antosia i z wakacji. Jeśli macie taką ochotę to, czemu nie? Po dłuższym zastanowieniu, stwierdziliśmy, że nie wydrukujemy jej dla nas. Czemu mamy drukować drugi raz te same zdjęcia, które są już w roczniku?
Uważam, że wydrukowanie fotoksiążki na specjalną okazję jest idealnym pomysłem na prezent. Dla każdej babci, dla każdego dziadka, wujka, cioci. Naprawdę przy takim prezencie możecie się spodziewać wzruszenia. Posiadamy swój osobny foto album ze ślubu. Robiliśmy też kilka fotoksiążek na prezent i zawsze było to samo. Świecące oczy z napływającymi łzami wzruszenia i głowa pełna wspomnień. Jeśli nie macie pomysłu na prezent, to będzie idealna sprawa. Zamiast podarować małe zdjęcia, powiększcie niektóre na całą stronę książki, żeby były ładnie widoczne. Szczególnie jeśli obdarowywany ma słaby wzrok.
Plusy i minusy fotoksiążki
Plusy:
+ nieograniczona ilośc stron (prawie)
+ wydrukowanie różnych wielkości zdjęć
+ duże zdjęcia bez dodatkowych opłat
+ różne kształty zdjęć i łatwe kadrowanie
+ wszystkie zdjęcia w jednym miejscu
+ różnorodność motywów (ramek, kolorów), możliwość spersonalizowania motywu
+ Podpisy zdjęć, napisy w dowolnych miejscach
+ Zdjęcia i podpisy na okładce
+ niska cena
+ wysoka jakość wydruku
+ brak posklejanych zdjęć
+ łatwy program do tworzenia
+ możliwość wydrukowania większej ilości zdjęć na stronie
+ wspomnienia w oryginalnej szacie graficznejMinusy:
– cienki papier
– książka nie rozkłada się do końca
– zdjęcia ustawione przy środku książku nie są widoczne w całości
– mały wybór wielkości fotoksiążek (tylko 3 w Printu), brakuje rozmiaru A4 w pionie
– brak możliwości nadruku na grzbiecie fotoksiążki
– książka nie wygląda ładnie przy minimalnej ilości stron
Fotoksiążki w trzech rozmiarach
Plusy przemawiają za tym, aby jednak skusić się na wydrukowanie fotoksiążki. Patrzyłam na nie bardzo krytycznym okiem. Specjalnie na potrzeby tego postu zamówiłam 3 książki o różnych wielkościach i różnych okładkach, żebyście mieli możliwość porównania.
Pierwsza to kwadrat. Jest największa i to na niej zdecydowaliśmy się wydrukować nasze wspomnienia z 2017 roku. Jest naprawdę ogromna, a wielkie zdjęcia w środku na całą stronę robią niesamowite wrażenie.
Możecie zauważyć jeden minus, a mianowicie to, że zdjęcia przy środku się nie zgrywają i nie są widoczne w całości. Okładka jest twarda i błyszcząca. Środek matowy. Księga nadaje się na wielkie rodzinne kroniki. Pięknie się prezentują. Wszyscy, którzy ją widzieli, byli zachwyceni jakością wykonania i wielkością książki. Całe szczęście jeszcze zmieści mi się na półkę.
Drugim egzemplarzem jest pozioma fotoksiążka z okładką obleczoną materiałem. Wybrałam jasny materiał. Tutaj minusem jest to, że nie można nic nadrukować na okładce i też nie wiadomo gdzie jest przód, gdzie tył i tak się myli. Jeśli miałabym na półce więcej takich książek, to nie wiedziałabym, która dotyczy którego roku czy wydarzenia. Fajnie by było, gdyby udało się wytłoczyć, chociaż napisy na tym materiale. Książkę zamówiliśmy jako prezent. Trzeba przyznać, że w takim wydaniu wygląda bardzo elegancko i sprawia wrażenie opasłego albumu. Format poziomy też całkiem fajnie się sprawdzał szczególnie podczas tworzenia książki i jeśli macie sporo zdjęć robionych w pionie.
Ostatnią książką jest książeczka, która stworzył mój syn na własne potrzeby z własnymi zdjęciami. Siedział i układał sobie w programie, co tam chciał. W większości są to samochody, ale skoro mógł sam, no to sami rozumiecie. Obsługa programu do tworzenia fotoksiążki jest dziecinnie prosta. Ale wróćmy do ostatniej książeczki. Jest kwadratowa jak pierwsza, ale o wiele mniejsza. Również posiada twardą i błyszczącą okładkę. Jeśli chodzi o rozmiar, to jest to bardziej format zeszytowy.
Możecie zobaczyć, jak wygląda książka, kiedy zdecydujecie się na wydrukowanie minimalnej ilości stron. Tutaj jest dokładnie 20 stron i wygląda to trochę licho. Cała książka i grzbiet inaczej by się układał, gdyby było tam więcej kartek, do czego oczywiście zachęcam. Książeczka nadaje się jak najbardziej na mini prezent.
Znacie już sposób na segregowanie zdjęć a teraz czas na podsumowanie i udzielenie odpowiedzi na pytanie:
Czy warto kupować fotoksiążkę?
Warto i warto się też zastanowić nad tym, gdzie ją zamawiacie. Z tych trzech egzemplarzy jestem bardzo zadowolona. Zamawiałam je na Printu, czyli na jednej z najpopularniejszych stron z fotoksiążkami. Zdarzały się fotoksiążki, które zamawiałam wcześniej w innych fotolabach i nie spełniały moich oczekiwań. Warto zwrócić uwagę na grubość papieru w takiej książce. Cienki jak pergamin nie przetrwa nawet kilku jej przeglądnięć. Drżenie nad każdym przewróceniem kartki nie należy do najprzyjemniejszych rzeczy. Również wręczając komuś prezent, chcecie, żeby było jak najlepszej jakości i w dobrej cenie. Podpowiem Wam, że w Printu znajdziecie satysfakcjonującą grubość papieru.
Jak jest u Was? Wywołujecie zdjęcia? Drukujecie fotoksiążki? Mieliście kiedyś co czynienia z książkami od Printu? A może macie swój sposób na przechowywanie zdjęć? Chętnie się o nim dowiem, jak również o Waszych doświadczeniach z fotoksiążkami. Czekam na komentarze.
Post powstał przy współpracy z Printu.