Nowa seria Farmona Dermiss – pierwsze wrażenie.




Nigdy nie dzieliłam się na blogu moim pierwszym wrażeniem na temat kosmetyków. Potrzebowałam kilku miesięcy na wyrobienie sobie opinii o danym kosmetyku. Raz mi pasował, a raz nie. Nawet jeśli dany produkt mnie zawiedzie, to daję mu drugą szansę. Tym razem postanowiłam się z Wami podzielić moim pierwszym wrażeniem na temat nowej serii kosmetyków wypuszczonej przez firmę Farmona. Mowa o serii Dermiss. Skoro pierwsze wrażenie to pierwsze wrażenie. Poniższa opinia została wydana przeze mnie po 5 dniach stosowania kosmetyków z tej linii. Zacznijmy od początku.

 

Przybliżę Wam po trochu co to za seria i o co w niej w ogóle chodzi.

 

Cała idea opiera się o codzienny rytuał pielęgnacji skóry. Seria została stworzona po to, aby dbać o skórę bez pominięcia żadnego ważnego kroku. Wiecie, o co chodzi. Mówi się, że przy codziennej pielęgnacji twarzy powinno się używać: płynu do zmywania makijażu, żelu do twarzy, toniku, kremu pod oczy i kremu do twarzy. Różnie to bywa. U mnie często brakuje toniku po oczyszczeniu skóry i nie bardzo wiem, jaki dobrać do mojej cery. Tutaj właśnie Farmona wychodzi wszystkim kobietom naprzeciw.

Cały program pielęgnacji warstwowej Dermiss został zbudowany tak, abyś nie miała najmniejszego problemu z doborem kosmetyku dla siebie. Zacznijmy od numerków:

 

farmona dermiss pierwsze wrazenie

źródło: 1

Pierwsza cyfra określa obszar pielęgnacji: 0-twarz, 1-ciało, 2-dłonie. Druga cyfra po apostrofie to kolejność w rytuale pielęgnacji, czyli co po kolei masz używać. Nadążacie? Ok. Następnie kosmetyki różnią się kolorami, które oznaczają dopasowanie do potrzeb Twojej skóry. W serii znajdziecie takie kolory jak: niebieski, fioletowy, żółty i pomarańczowy i różowy. Każdy kolor odpowiada osobnej potrzebie skóry.

 

W ulotce informacyjnej znalazłam informację o tym, że rytuał został oparty na metodzie zwanej layering, czyli stosowanie dużej ilości kosmetyków w ściśle ustalonej kolejności, która zawiera elementy azjatyckiego rytuału pielęgnacji. Brzmi ciekawie.

 

Wszystko zdaje się proste jak świński ogon. No bo przecież ktoś nam mówi co mamy kupić, żeby nasza pielęgnacja była kompletna, mało tego ten ktoś pokazuje jak mamy korzystać z tych produktów. Czyż to nie jest cudowne? Jest!

Za pierwszym razem nie bardzo ogarniałam te cyferki. Można się nieźle w tym pogubić na samym początku. Jeśli nie masz pełnego zestawu i korzystasz z kosmetyków w takiej kolejności: 1,3,5 no to rzeczywiście może być nieciekawie. Fajnie jakbyś miała całą serię i korzystała z każdego kosmetyku po kolei. U mnie zabrakło numerku 5 i nie bardzo wiedziałam co w takim wypadku mam zrobić.

Mam małą radę jak wybrnąć z tego cyferkowego zamieszania. Najpierw wybierz kolor, później wybierz pierwszą cyfrę. Co chcesz pielęgnować twarz, ciało czy dłonie? A potem po kolei numerki. Nooo już nie jest źle.

Do testów dostałam pudełeczko z całą serią w kolorze niebieskim do twarzy. Dodam jeszcze, że jestem oczarowana opakowaniami. Kosmetyki są zapakowane w osobne kartonowe pudełeczka, których design bardzo mi się spodobał. Proste, trochę przypominające opakowania dermokosmetyków i droższych marek.

Od razu zabrałam się do testów. Zanim jednak przekaże Wam całą moją opinię na temat tej serii, to opisze Wam pokrótce każdy kosmetyk i to jak zadziałał na moją skórę przez te 5 dni.

 

Farmona Dermiss 01 Nutri Cleansing – Kremowy olejek do demakijażu twarzy i oczu

Pierwsze użycie i klops. Miałam duży problem z nałożeniem tego olejku, a to przez taką błahostkę jak zacięta pompka. Używam go w taki sposób, że odkręcam całą zakrętkę i rurką od pompki nakładam olejek na twarz. Nie jest to zbyt przyjemne. Jak zadziałał? Bardzo szybko rozpuścił cały makijaż i wierzchnia warstwa zeszła bez potrzeby mocniejszego pocierania. Zapach produktu umilał mi jego użycie. Jeśli chodzi o zmywanie oczu, to stało się to, czego nie lubię, czyli zaszły lekką mgiełką. Po zmyciu produktu skóra pozostała lekko tłustawa. Dziwne uczucie, bo jednocześnie czułam, że jest oczyszczona, ale olejek zostawił sporo resztek i to dziwne uczucie tłustości na skórze. Nie doczyścił do końca skóry z podkładu. Przecierając czystą chusteczką, zbierałam resztki fluidu.

Pompkę przy drugim użyciu udało mi się uruchomić. Nie spotkałam się jeszcze z produktem, który w takim tempie rozpuszcza makijaż. Doszłam już do tego, jak działa. Rozpuszcza makijaż, dzięki czemu można zebrać grubszą warstwę dzięki wacikowi a pozostałe resztki dzięki płynowi micelarnemu. Nadal nie mogłam się pogodzić z uczuciem mgiełki na oczach po jego użyciu, a więc postanowiłam zadziałać na nie tylko i wyłącznie płynem micelarnym.

 

farmona-dermiss-opinia-pierwsze-wrazenie-2

 

 

Farmona Dermiss 02 Ideal Balancer – Nawilżający płyn micelarny do twarzy i oczu

Kolejny produkt, który bardzo ładnie pachnie, przez co bardzo miło się go używało. Tutaj już nie miałam problemu z pompką, działała poprawnie. Płyn dozuje się na wacik i ściąga resztki makijażu. Rzeczywiście to robi. Wszystko pięknie zostało zmyte no i to uczucie tłustości na skórze również, więc nie ma się czego bać, że skóra będzie zapchana i świecąca.

Postanowiłam przetestować go samego na rzęsy i niestety nie poradził sobie z nimi. Tusz rozmazał się po policzku i do tego musiałam dość mocno trzeć, żeby cokolwiek zeszło. Sam nałożony na oczy nie daje rady natomiast na całą twarz jak najbardziej jako zmycie resztek po olejku.

 

farmona-dermiss-opinia-pierwsze-wrazenie-3

 

 

Farmona Dermiss 03 Soft Exfoliation – Progresywny żel złuszczający z kwasem szikimowym

 

Nadszedł czas na żel. Byłam bardzo zdziwiona, że nie ma w sobie żadnych drobinek peelingujących. Jest całkiem przezroczysty i w przeciwieństwie do pozostałych kosmetyków z serii Dermiss, śmierdzi. Śmierdzi tak jak silikon budowlany, trochę dusząco i zdecydowanie nie przyjemnie. Fajne było to, że nakłada się go tylko na 5 minut na skórę i zaraz zmywa. Po nałożeniu czułam lekkie szczypanie na policzkach, co odebrałam jako jego działanie. Na opakowaniu pisało, żeby go dokładnie zmyć i to też było ciężkie zadanie. Wzięłam sobie bardzo do serca, bo skoro mnie szczypie to dobrze byłoby zmyć go w całości. Ciężko mi się go zmywało, ale dałam radę.

Za drugim razem nie było już tak kolorowo, a może raczej było, bo moja twarz nabrała właśnie koloru czerwonego. Wyglądałam tak, jakbym wyszorowała się bardzo mocnym peelingiem i zdarła jakąś wierzchnią warstwę z mojej skóry. Dodatkowo czułam ciepło na skórze i nie było to do końca komfortowe. Na noc taki efekt jestem w stanie przeboleć, ale przez dzień nie polecam wykonywać eksfoliacji ani przed jakimś ważniejszym wyjściem.

 

farmona-dermiss-opinia-pierwsze-wrazenie-4

 

 

Farmona Dermiss 04 Active Oxygen – Ochronny krem dotleniający na dzień

 

Zobaczcie, jak wyglądają te opakowania. Chcę zwrócić uwagę szczególnie na opakowania kremów, które są szklane i naprawdę cieszą oko postawione na półce w łazience. Co do kremu na dzień to rano rzucił mi się w nos jego mocny zapach, który trochę mnie drażnił przed wypiciem kawy. Wiecie, jak to jest. Krem dość długo się wchłania, po nałożeniu skóra jest lekko tłustawa. Po wchłonięciu się skóra jest gładziutka i milutka aż do tego stopnia, że przez cały dzień macałam swoje policzki. I to po pierwszym razie stosowania. Nawilżenie skóry na propsie jak dla mnie.

Po kilku użyciach dalej czuje jego mocny zapach, ale z wchłanianiem już nie jest tak źle, a może się już przyzwyczaiłam, że nie wolno dotykać buzi i poczekać nieco dłużej? Możliwe.

 

farmona-dermiss-opinia-pierwsze-wrazenie-5

farmona-dermiss-opinia-pierwsze-wrazenie-6

 

Pod numerkiem 05 kryją się maseczki i sera, które dodatkowo odżywiają naszą skórę. Nie są dostępne w podstawowej pielęgnacji. Jeśli masz ochotę, zawsze możesz boostnąć swoją skórę na wyższy level i dokupić sobie małą maseczkę w saszetce do twarzy. Szkoda, że nie mogłam przetestować również tej maseczki.

 

 

Farmona Dermiss 06 Clever Renewal – Detoksykujący krem naprawczy na noc

 

Krem na noc nie różni się za bardzo dizajnem od poprzednika. Odróżnicie go po innych cyferkach i znaczku księżyca. Słoiczek jest równie piękny i sprawia wrażenie porządnego kosmetyku. Krem na noc ma delikatniejszy zapach niż ten na dzień. Konsystencja również wydaje mi się mniej tłusta. Znów zwróciłam uwagę na dość długi czas oczekiwania na to, aby się wchłonął w całości. Po jego nałożeniu powstaje miłe uczucie na twarzy, coś jak chłodzenie, nie wiem. Za pierwszym razem, gdy go nałożyłam, byłam przekonana, że chłodzi moją skórę.

Krem na noc chyba najbardziej przypadł mi do gustu. Zarówno jego delikatny zapach, jak i działanie, które według mnie powala. To uczucie chłodzenia, nie wiem, czy mnie straszy, czy jak ale po tym peelingu, kiedy moja skóra była czerwona i rozpalona to wyraźnie czułam uczucie chłodzenia po tym kremie. Świetna sprawa!

 

farmona-dermiss-opinia-pierwsze-wrazenie-7

farmona-dermiss-opinia-pierwsze-wrazenie-8

 

 

Jak się sprawdziła cała seria?

To na co zwróciłam szczególną uwagę to to, że skóra jest niezwykle miękka i nawilżona. Dodam również, że oczyszczona, ale tak porządnie. Nie miałam zastrzeżeń do tego, że jakieś resztki makijażu zostały na mojej skórze. Tak nie było. Wszystko ściągnięte, ale nie w sposób agresywny. Twarz nie była nawet w najmniejszym stopniu zaczerwieniona (jeśli nie używam żelu), a to się często zdarza, kiedy zmywam makijaż zwykłym płynem micelarnym i zmywam dodatkowo żelem. Pierwsze użycie oceniam na 4+ czyli bardzo pozytywnie pomijając zepsutą pompkę i śmierdzący peeling, który jestem w stanie przeżyć, bo czułam, że działa.

Większa część zestawu to kosmetyki do demakijażu twarzy, które należy użyć wieczorem. Kiedy wstałam rano, to byłam lekko zdezorientowana, bo nie do końca wiedziałam czego mam użyć. Nie będę zmywała makijażu ani robiła peelingu, bo wszystko to zaserwowałam sobie wieczorem, a więc czego mam użyć?

Kolejną sprawą jest brak kremu pod oczy. Muszę mieć coś pod oczy! Nie bardzo wiedziałam, czy mogę nakładać te kremy pod oczy, czy używać swojego. Ogólnie podczas testów nie używałam do twarzy niczego innego, tylko serii Dermiss. Po 5 dniach zauważyłam lekkie zmiany w kolorycie mojej skóry. Koloryt stał się jednolity, bez widocznych przebarwień a do tego skóra jest bardzo miękka i przyjemna w dotyku. Tak na pewno wcześniej nie było. Czuć, że jest nawilżona i dobrze oczyszczona. Nadal podtrzymuje moją ocenę, którą wystawiałam zaraz po pierwszym użyciu. Całą serię mogę ocenić na 4+. Jest kilka perełek na przykład krem na noc i olejek, który w kilka sekund zmywa cały makijaż. Reszta produktów wspiera cały proces. Nie bardzo wiem co mam sądzić o żelu eksfoliacyjnym. Totalnie mi nie leży jego zapach i działanie też jest dziwne. Może nie jestem przyzwyczajona a może dam mu jeszcze szansę, bo śmiem twierdzić, że to wygładzenie i miękkość skóry zawdzięczam właśnie jemu.

Miałam do przetestowania kosmetyki oznaczone kolorem niebieskim. Ciekawa jestem pozostałych kolorów dostępnym w tej serii. Mam nadzieję, Farmona będzie rozwijać tę serię, która według mnie może zawojować polski rynek. Ciekawa jestem czy macie coś już w swoich domach z tej serii? Używaliście kosmetyków, które pojawiły się w tym poście? A może mieliście coś z innych kolorów i numerków? Koniecznie dajcie znać. Spodobał Wam się sposób oznaczania kosmetyków?