Jak możecie zauważyć po tytule, projekt Tajemniczy Klient nieco poszerza swój zakres. Dzisiaj opowiem Wam o zabiegu ujędrniającym MODENTE HIGH TECH. Powiem Wam, też, że był to mój pierwszy zabieg tego typu. Nigdy wcześniej nie korzystałam z zabiegów wykonywanych maszyną ani nawet nie byłam na maseczce na twarz w salonie kosmetycznym. Jakoś tak mi było nie po drodze. Co mnie skłoniło do spróbowania? Dostałam zaproszenie od Pani Magdaleny z Vivien Clinic na przetestowanie ich usług. Pierwsza myśl, jaka przeszła mi po głowie to: „No dobra to już nie tylko stylistki paznokci będą patrzeć na mnie krzywo. Klinik i salonów urody też nie oszczędzę w mojej ocenie”.
Nie bardzo wiedziałam, czego mam się spodziewać. O ile na temat paznokci coś tam wiem. Podkreślając COŚ, tak w tej kwestii jestem zielona. Tak jak przy paznokciach hybrydowych nie musiałam opowiadać, na czym to polega, tak w tym przypadku czuję się zobowiązana powiedzieć co nieco, żebyście wiedzieli, o czym dalej opowiadam. Tak, moje wszystkie wrażenia, ocena, a także uda również zostaną pokazane światu.
Od strony technicznej zabieg Modente HIGH TECH to:
Cztery starannie dobrane do wspólnej pracy technologie zawarte w urządzeniu to: fale radiowe, promieniowanie IR, masaż ssąco-próżniowy i mechaniczny masaż rolkami. Dzięki wykorzystaniu tych technologii urządzenie mobilizuje wszystkie procesy organizmu niezbędne do spalania tkanki tłuszczowej, likwidacji cellulitu oraz ujędrniania skóry i redukcji zmarszczek.
No dobrze ale co robi to urządzenie podczas zabiegu:
- redukuje obwód ciała;
- zmniejsza komórki tłuszczowe;
- wyszczupla i modeluje ciało;
- zwalcza cellulit;
- ujędrnienia skórę;
- pobudza układ limfatyczny i krwionośny;
- detoksykuje;
- redukuje zmarszczki;
- zwiększa napięcie skóry;
- rzeźbi owal twarzy;
Mam nadzieję, że trochę przybliżyłam Wam, co można zyskać dzięki temu zabiegowi. Jeśli jesteście ciekawi, jak wyglądał krok po kroku, to zapraszam do dalszego czytania.
Na zabiegu byłam w miejscu, które się zwie Vivien Clinic a mieści się na ulicy Karmelickiej 66 w Krakowie.
Facebook kliniki – Kraków
Taki małe wtrącenie. Muszę się Wam przyznać, że przed wizytą w klinice byłam mocno zestresowana. Nie wiedziałam, co mnie czeka, nie wiedziałam, czy to będzie bolało i jak to wszystko będzie wyglądało. Nie lubię nie wiedzieć.
Wcześniej powiem Wam, co było robione. Robiłyśmy partię ud z przodu, więc będziecie mieli okazję je zobaczyć. Miałam możliwość, zabrania ze sobą Fotografa i dzięki niemu możecie zobaczyć, jak to wszystko wyglądało.
1.PODEJŚCIE DO KLIENTA
Zacznijmy od początku, czyli od mojego pojawienia się w salonie. Zaraz po przekroczeniu progu dwie Panie z uśmiechami od ucha do ucha przywitały się ze mną. Stres i zdenerwowanie całą sytuacją opadły jak ręką odjął. Zostałam zaproszona do poczekalni a właściwie do pomieszczenia, które bardziej przypominało salon z sofami i stoliczkiem, na którym położono dla mnie kawę. Kawa najpyszniejsza na świecie z przyprawą cynamonową. Spokojnie mogłam się rozgościć, bez pośpiechu, napić się kawy. Po chwili dołączyła do mnie Pani Magdalena Daniewska — właścicielka całego przybytku, która to miała wykonywać mi zabieg. Przed zabiegiem niezbędne jest wypełnienie ankiety o wszelkich problemach zdrowotnych. Chodzi o głównie o problemy związane ze skórą, więc nie musicie mieć ze sobą książeczki zdrowia. Na koniec, jeśli nie ma żadnych przeciwwskazań, podpisuje się zgodę na wykonanie zabiegu — czułam się prawie jak przed operacją. Podczas naszej rozmowy zostałam również poinformowana o tym, jak zabieg będzie wyglądał i co po kolei będziemy robić. O wszystkich etapach byłam informowana wcześniej, co było dla mnie bardzo komfortowe i sprawiło, że nie stresowałam się tym tam bardzo jak na początku. Podczas samego zabiegu co chwilę byłam pytana, czy wszystko jest w porządku i czy się dobrze czuję.
2. CZYSTOŚĆ
Chyba nie muszę wspominać o tym, że w takim miejscach czystość i higiena osobista jest bardzo ważna. Tak szczerze powiedziawszy, to nie byłam jeszcze nigdy w tak czystym miejscu. Pani właścicielka bardzo się stresowała tym, że na podłodze mają położone czarne płytki, na których widać kurz. Szczerze to według mnie to były najczystsze czarne płytki, jakie widziałam do tej pory. A coś o tym wiem, bo mam w domu ciemne meble. Również czystość w pokoiku, w którym miałam mieć wykonywany zabieg była na bardzo wysokim poziomie.
3. BEZPIECZEŃSTWO
W tym punkcie chciałabym poruszyć kwestię bezpieczeństwa, ale w trochę innym wydaniu. Wspominałam Wam o moim małym stresiku przed zabiegiem. Przyznaje się bez bicia, że przed wejściem do kliniki miałam lekkie obawy. PRZED WEJŚCIEM. Wspominałam już, że byłam informowana na bieżąco o tym, co się będzie działo. Kluczowe było dla mnie również przedstawienie przez Panią wykonującą zabieg jej wszystkich uprawnień do wykonywania zabiegu. Świetną sprawą przed rozpoczęciem, było pokazanie mi sprzętu, oswojenie się z tym „ssącym demonem„, całe opowiadanie o nim tak, abym wszystko wiedziała i zrozumiała. To sprawiło, że czułam się bezpiecznie. Czułam, że jestem w dobrych rękach i nikt nie zrobi mi krzywdy. Gdyby to podejście do Klienta wyglądało inaczej, to nie wiem, czy bym nie uciekła. Niby takie głupoty i obchodzenie się jak z jajkiem, a jednak były dla mnie jako dla osoby, która pierwszy raz uczestniczy w takim wydarzeniu, bardzo ważne.
4. STARANNOŚĆ
Przed położeniem się na łóżku miałam zmierzone obwody ud, a także zrobione zdjęcie. Wiecie, że zazwyczaj zapomina się zrobić zdjęcia przed a tutaj wszystko musiało być, jak należy. Przed rozpoczęciem zabiegu musiałam wypić szklankę wody i już miałam zapowiedziane, że po zabiegu również muszę to zrobić. Dlatego, że podczas zabiegu odbywać się będzie detoksykacja organizmu przez układ limfatyczny i woda pozwoli w szybciej wydalić te toksyny z organizmu. Cały zabieg miałam wrażenie, że Pani wykonywała w taki sposób, aby nie opuścić ani milimetra mojego udka.
5. CZAS TRWANIA
Cała wizyta trwała około dwóch godzin razem z wypełnieniem ankiety. 20 minut potrzeba na wymasowanie jednego uda a były dwa + do tego ubieranie i przebieranie, opowiadanie, na czym to polega, więc trochę zeszło. Ale jak na taki zabieg to uwierzcie, że za pierwszym razem będziecie potrzebowali, żeby wszystko szło swoim tempem i na spokojnie.
6. KLIMAT I ATMOSFERA
Najważniejsza sprawa dla mnie! Bez ściemy powiem Wam, że przed zabiegiem musicie się rozebrać, a raczej wskoczyć w jednorazowe majtki (stringi). Wszystko to robicie za zamkniętymi drzwiami i nie w obecności osób postronnych, nawet nie w obecności Pani wykonującej zabieg. Jeśli chodzi o atmosferę intymności, to było bardzo dobrze. Nie zostałam obdarta z godności, co najwyżej musiałam wyskoczyć z majtek. Kiedy byłam gotowa, miałam powiedzieć, że jestem gotowa i Pani Magda dopiero weszła.
7. TALENT
Zastanawiałam się, czy opuszczać ten punkt, czy zostawić go. Myślę, że go zostawię, ale podejdziemy do niego w inny sposób. W tym punkcie chcę podkreślić, że prawdziwym talentem jest podejście do Klienta. Klient oddaje w Twoje ręce swoje ciało, swoją twarz, która jest jego reprezentatywną stroną. Musi mieć zaufanie do osoby, która będzie wykonywała zabieg. Moje zaufanie jest niezwykle trudno zdobyć i jak wiecie z moich wpisów, już jedna mała rzecz może sprawić, że jestem negatywnie nastawiona do całej wizyty i cała atmosfera pęka jak bańka mydlana. Tutaj tak nie było, czułam się dopieszczona. Myślę, że do tego również trzeba mieć talent. Talent do zjednywania sobie ludzi, do uzyskiwania zaufania, do sprawiania, że czują się dobrze w twoim towarzystwie, do tego, aby nie mieli oporów zrelaksować się po swojemu w twoim towarzystwie. Uważam, że w klinice Vivien Panie wykonujące zabiegi mają taki talent.
No dobra podejście do Klienta rozsławiłam na pół postu, a co się działo w trakcie zabiegu? Miało być miło i miał być relaks, do momentu aż Pani Magda nie przyłożyła głowicy do mojej skóry i nie zaczęła robić drenażu limfatycznego. W tym wypadku był niezbędny. Na czym polegał? Na zasysaniu skóry i przeciąganiu jej wzdłuż nogi do węzła chłonnego. Przy pierwszej nodze byłam w lekkim szoku, bo nie wiedziałam, co jest grane. Czy bolało? Owszem! Co przypominał mi ten ból? Jakby ktoś mnie porządnie szczypał i to szczypanie przeciągał po całej nodze. Drenaż trwał 2 minuty i później głowica została zmieniona na mniejszą i dalsza część zabiegu nie była aż taka zła. Polegała za zasysaniu skóry na kilka sekund rozgrzaną głowicą. Nie było to złe, bo skóra nie była ciągana po całym udzie tylko w jednym miejscu. Muszę powiedzieć, że było to nawet przyjemne na swój sposób. Czułam ciepło na nodze i kilkusekundowe wciąganie skóry jak do odkurzacza. Po tym przyjemnym kilkusekundowym wciąganiu skóry później znowu miał być zrobiony drenaż limfatyczny na zakończenie. Ku mojemu zdziwieniu nie bolał już tak bardzo, jak na początku.
Na zdjęciach możecie zobaczyć jakich kolorków nabrała moja noga podczas zabiegu. Przy drugim udzie nie było już tak kolorowo, bo wiedziałam, co się będzie działo. Lekko spanikowałam przy drenażu drugiej nogi. Czy jest to ból do wytrzymania? Tak! Musisz być przygotowana, że będzie bolało. Ale hej! Jesteśmy kobietami i ból wcale nam nie jest straszny, a tutaj od razu powiem Ci, że drenaż trwa całe 2 minuty, więc dałam rady i Ty też dasz. Brawo kurde ja! A później już tylko same przyjemne rzeczy. Pani Magda wspominała, że Klientki potrafią się zdrzemnąć na zabiegu, hmm może kiedyś spróbuje.
Możecie zobaczyć mnie panikującą przed kolejną dawką drenażu limfatycznego.
8. EFEKT
No to teraz pewnie dla Was najważniejsza kwestia. Czy był jakiś widoczny efekt i co się działo po. Po zabiegu musiałam wypić jeszcze jedną szklankę wody i stało się tak, jak przepowiadała Pani Magda. Nazbyt często musiałam korzystać z toalety po samym zabiegu. Oczywiście zaraz po zabiegu uda były mocno zaczerwienione. Nogi miałam bardzo czułe na dotyk tego dnia, wieczorem po powrocie do domu czułam ciepło. Ciepło w takim sensie jakbyście się opalały i wieczorem dopiero poczuły, jak skóra została nagrzana. Skóra na udach pulsowała i czułam ciepło. Wieczorem zauważyłam również drobne kropeczki na skórze, które przypominały mini „malinki„, no w końcu skóra była dość mocno zasysana. Zeszły po kilku dniach. Pojawiły się też gdzieniegdzie małe siniaczki, które również poschodziły. Skóra na udach w pierwszych dniach była mocno napięta. Drugiego i trzeciego dnia czułam się jak po treningu na uda. Jakieś zakwasy się pojawiły czy coś. Czułam nogi w taki sposób, jakbym zrobiła dobry trening na uda. Mocne! Co dalej?
Skóra na udach jest bardziej napięta i to wszystko. Czy zauważyłam, że zleciały mi jakieś centymetry? No nie. Po pierwszym zabiegu nie oczekiwałam też cudów. Podobał mi się efekt, jak wyszłam zaraz z gabinetu. Uczucie lekkości, a jednocześnie nogi jak z waty. Kilka dni po zabiegu zauważyłam lekką poprawę, jeśli chodzi o jakość skóry na udach i minęły już dwa tygodnie, a nadal czuję, że ta skóra jest inna.
9. CENA
Jedna partia, czyli na przykład przód lub tył ud kosztuje 210 zł. Czy to dużo, czy mało? Same oceńcie. Pełny cennik możecie zobaczyć TUTAJ. Aby zobaczyć namacalny efekt po zabiegach Modente – HIGH TECH trzeba odbyć serię 8 zabiegów. Mam dla Was niespodziankę na końcu tego postu więc czytajcie dalej :D
10. TERMINY
O ile wiem, z terminami nie ma większego problemu, na razie. Możecie spokojnie umówić się przez Facebooka, Telefon lub mailowo.
11. DODATKI
I tutaj zostałam bardzo mile zaskoczona. Oprócz uśmiechu i uściśnięciu dłoni na pożegnanie. Dostałam też świeżo wypisany karnet, ale to nie wszystko. Każda Klientka do swojego zabiegu otrzymuje gratis zaproszenie na jeden darmowy trening personalny z profesjonalistą z All For Body. Fajna sprawa, że klinika promuje zdrowe odżywianie i treningi, bo nie oszukujmy się, ale samymi zabiegami nie zrobimy, nie wiadomo czego. Rozsądne podejście i świadomość tego, że dieta i ćwiczenia w tym wypadku są potrzebne, jest jak najbardziej na miejscu. Macie również gwarancje tego, że nikt Was nie będzie chciał naciągać i opowiadać niestworzone historię o tym, że będziesz szczupła i piękna po pakieciku 8 zabiegów. Wsparcie również jest potrzebne, a w salonie nie mówi się o tym cichaczem tylko głośno i wyraźnie i do tego zachęca się Klientki do zadbania o dwa pozostałe aspekty, czyli dietę i ćwiczenia.
12. PODSUMOWANIE
Będzie w formie tabelki, ale będzie również pisemnie.
Mam nadzieję, że Was nie zanudziłam długim postem i dowiedzieliście się, chociaż co nieco o zabiegu, który można wykonać u Vivienek. Nadszedł czas, aby odpowiedzieć na pytanie, czy było warto? Dla samego zobaczenia jak to wygląda jak najbardziej. Teraz gdy będę chciała zafundować sobie taki pakiecik, który przyda się na wiosnę, to bez oporów będę mogła wpaść do kliniki i zrobić sobie taką serię. Co do widocznych efektów to po jednym razie czuje lekkie ujędrnienie ud. Fakt również, że nie ćwiczę, może być tutaj decydujący. Jeśli chodzi o nieprzyjemne odczucia, to najgorzej było przy drenażu limfatycznym. Na to się trzeba przygotować. Odczucie bólu przy drenażu były chyba jedynym średnioprzyjemnym odczuciem przy wizycie w Klinice. Myślę, że warto zainwestować w siebie i zafundować sobie taki pakiecik. Widziałam zdjęcia przed i po takim pakieciku i powiem Wam, że efekty były porażające. Sama jestem zainteresowana kontynuowaniem zabiegów.
Komu mogę polecić ten zabieg? Osobom, które od dłuższego zmagają się z cellulitem, które mają obwisłą i nieelastyczną skórę zaraz po odchudzaniu lub mamy po ciąży. Zabieg również można wykonać na brzuch.
Poniżej znajdziecie tabelkę podsumowującą, a ja mam dla Was niespodziankę.
Na pierwszy wybrany zabieg w klinice Vivien macie ode mnie i od kliniki 50% zniżki na hasło: madziof. W klinice znajdziecie całą listę dostępnych zabiegów TUTAJ. Więcej, jeśli jesteście zainteresowane jakimś innym zabiegiem, a nie jesteście pewne i chcecie go przetestować, to teraz możecie to zrobić za połowię ceny. Wystarczy tylko powiedzieć, że jesteście pierwszy raz i jesteście z polecenia Madziofa :D Proste.
Z tabelki został odjęty jeden punkt z efektu. Myślę, że efekt mógłby być lepszy, ale jest wiele czynników po mojej stronie, które wpłynęły na to, że nie był. Wzięłam również pod uwagę, że był to pierwszy zabieg. Najlepszy wynik jak dotąd w serii TAJEMNICZY KLIENT. Rzeczywiście jestem oczarowana podejściem do klienta, do tego stopnia, że z czystym sumieniem polecę tę klinikę każdej z Was. Świetne miejsce do zrelaksowania się i zrobienia czegoś dla siebie.
Ciekawa jestem czy któraś z Was była na podobnym zabiegu, który wykonuje się maszyną? A może na tym samym co ja? Piszcie w komentarzach, bo jestem ciekawa Waszych wrażeń.
Dziękuję całej ekipie Vivien Clinic za przemiłą atmosferę, cierpliwe odpowiadanie na moje pytania i przede wszystkim za pozwolenie zrobienia zdjęć. Dzięki nim miałyście wgląd, jak wyglądał zabieg.
Post powstał dzięki zaproszeniu mnie na zabieg Modente HIGH TECH przez Vivien Clinic. Wszystkie wyrażone opinie są moimi własnymi.