5 rzeczy, które znikają w tajemniczych okolicznościach.




Nie wiem, czy w Waszych domach jest podobnie, ale u nas pewne rzeczy znikają w niewyjaśnionych okolicznościach. Nikt nic nie brał, nikt nie wie gdzie są i jakim cudem ich nie ma. Czy to duchy, czy może jakieś krasnale zakradają się i zabierają te wszystkie rzeczy? Kiedyś tak właśnie się zastanawialiśmy z Antkiem, do czego te istoty mogłyby potrzebować naszych rzeczy zagubionych. Dzisiaj jest ten dzień, kiedy wylewam z siebie moją całą frustrację w tym jakże banalnym i nic nieznaczącym temacie.

No dobrze, przyglądnijmy się bliżej tym obiektom.

 

SKARPETKI

Czy one same wychodzą z domu? Nie wiem jak to możliwe, ale ciągle kupuje nowe skarpetki, bo poprzednie gdzieś wyparowały. Kupuję je w hurtowych ilościach, bo wtedy wystarczy na więcej czasu. Jednorazowo kupuję po kilkanaście par, które i tak znikają. Jeśli to nie jest para, to na pewno jedna skarpeta z pary zaginęła bezpowrotnie. Nie wspomnę o tym, że wyrzucam dziurawe skarpety, bo nie umiem i nie lubię szyć, ale te wyrzucone zawsze pamiętam.

 

GUMKI DO WŁOSÓW

Kolejny przedmiot, który znika w zastraszającym tempie. Zawsze powtarzam, że gumek w domu nigdy dość, ale kiedy zapas kupiony miesiąc temu właśnie się skończył, to mam wrażenie, że w moim domu mieszka jakaś Roszpunka lub inny długowłosy dziwoląg zabierający moje gumki. Wszystkie dziewczyny zawsze wspominają o wsuwkach, ja ich nie używam więc mi nie giną, a jeśli już to zawsze odkładam je do plastikowej miseczki i czekają tam na kolejny raz.

 

BATERIE

Kiedy masz dziecko, to wiesz, że temat baterii wraca wraz z każdą nową zabawką. Czy to masz ochotę ją włączyć, czy wyłączyć i schować paluszki na dno szuflady. Na co dzień potrzebuję mieć pod ręką dwie bateryjki, których potrzebuję do myszy komputerowej i dziwnym trafem nigdy nie mogę ich znaleźć. Kiedy stały się modne lampki do ozdabiania wnętrz, to zakupiłam dwa komplety, do których również potrzebuję kilku sztuk. I tym sposobem non stop mam potrzebę zakupu baterii.

 

ZAPALNICZKI

Palacze i osoby posiadające kuchenkę gazową niezapalaną automatycznie wiedzą, o czym mówię. Zapalniczki znikają i nie pojawiają się już nigdy więcej na swoim miejscu. Znikają w okolicznościach, kiedy potrzebujesz ich najbardziej. Kiedy znajdujesz obiekt poszukiwań w kieszeni swojego dziecka, to licz się z tym, że została mu ona po Wszystkich Świętych.

 

DŁUGOPISY

Mimo że na moim biurku mam specjalne miejsce, w którym chomikuje długopisy to zawsze, ale to zawsze znikają niezauważone. Największym porywaczem długopisów jest moja mama, ale nie zadowoli się byle plastikowym bikiem. Musi być śliczny, metalowy i elegancki. Jeśli natrafi na takie cacko, to zabiera go ze sobą, nie mówiąc nikomu. Nie pamiętam już, kiedy pozbyłam się długopisu dlatego, że skończył mu się wkład. Znika wcześniej, nie wiadomo gdzie.

 

To już wszystko. Jeśli w Waszym domu też znikają różne dziwne rzeczy, to dajcie znać w komentarzu. Niesamowite, że ciągle giną te same rzeczy, a jeszcze lepsze jest to, że ciągle potrzebuję wymienionych powyżej przedmiotów. Jak nie jedno to drugie, czasem mam już tego dość a czasem myślę sobie, że to jest już może wpisane w rodzinną tradycję. Trochę mi ulżyło 😉