Przeglądając większość blogów parentingowych natrafiam na takie gdzie dzieciaczki blogujących mam są raczej w wieku nieprzekraczającym magiczne 5 lat. Dużo piszą o pierwszym ząbku, o pierwszym kroku, pierwszym słowie i ogólnie o tym, jak się rozwija ich mały brzdąc. Dzisiaj, w przeddzień urodzin mojego syna, chciałabym Wam nieco opowiedzieć, o tym ja to było 8 lat temu i co od tamtego czasu się zmieniło w moim życiu.
Pamiętacie, jak Wam mówili, że jak już masz dziecko odchowane, to jest z głowy albo z górki? Tak mi też to ciągle powtarzali. No to lecimy.
I. Jak było dawniej?
Postaram się przybliżyć Wam czasy pomiędzy rokiem 2008 a 2009, kiedy to przyszło mi urodzić i opiekować się moim małym dzidziusiem. Co się działo w tym czasie? Jakie były trendy?
Nie było nacisku na karmienie piersią.
Pamiętam jak w szpitalu, położna tłumaczyła mi, o co chodzi w tym całym mechanizmie karmienia piersią. Ja miałam taki problem, że Antek nie bardzo chciał jeść na leżąco, kiedy to ja leżałam i musiałam go mieć na rękach. Nie było to dla mnie żadnym problemem, do momentu aż nie przestał przybierać na wadze, a w pewnym momencie zaczął tracić. Dla nikogo nie było problemu ze zmianą cyca na butelkę. Trochę się przejmowałam tym, że mój pokarm mu nie wystarcza, ale nie zbyt długo. Nie było różnicy, czym karmisz dziecko, byleby przybierało na wadze i było zdrowe.
Nosi dziecko w chuście? To na pewno jakaś hipiska.
Sama miałam podobne zdanie na ten temat, no bo po co wiązać dziecko w jakąś kolorową szmatę jak można kupić profesjonalne nosidełko. Nie było aż takiego wyboru chust i nie bardzo wiedziało się jak z tego korzystać. Nosidełko z usztywnianym tyłem było najlepszym wyborem WTEDY. Dzisiaj zdecydowałabym się na chustowanie, również ze względu na to, że mają przecudne kolory, ale również ze względu na inne czynniki, o których poczytacie TUTAJ.
Wózek to wózek, po co drążyć temat. Najważniejsze, że ma kółka.
No i tak było. Najważniejszym wyborem wtedy było to, żeby wózek był ładny i dostępny w tym kolorze, jaki chcesz. Nikt nie zwracał uwago na koła ani na amortyzacje. Ważne było jeszcze, żeby miał hamulec. Tyle.
Oilatum i oliwka forever!
To był hit. Pielęgniarki w szpitalu polecały używać tego specyfiku przez pierwszy rok życia dziecka. Nie było mowy, żeby w domu przy małym dziecku miało zabraknąć Oilanu (czy innego specyfiku tego typu) i oliwki. Dzisiaj widzę, że mamy spokojnie radzą sobie również przy pomocy oleju kokosowego.
Czapeczka musi być.
Panowało przeświadczenie, że jeżeli dziecko nie będzie nosiło czapeczki na głowie to na bank się przeziębi, a jeśli nie to na pewno będzie miało kłapciate uszy. I tak mój syn przechodził pierwszy rok z czapeczką na głowie czy było ciepło, czy zimno. Nie mogłam pozwolić na to, żeby miał klapnięte uszko.
Chodzik również.
Chodzik tak jak wózek musiał być na wyposażeniu rodziny z dzieckiem uczącym się chodzić. Antek prędzej jeździł w chodziku niż chodził, ale frajdę miał przy tym przeogromną a najlepsze jest to, że nikt nie miał z tym żadnego problemu.
Nasza-klasa oknem na świat.
Pewnie jesteście ciekawi gdzie wtedy wrzucało się słitaśne zdjęcia swojego bobaska? Myślicie, że tę modę zapoczątkował Facebook? Grubo się mylicie! Wszystkie zdjęcia mojego dziecięcia najpierw lądowały na Naszej-Klasie po to, aby znajomi mogli się pozachwycać moim cudownym dzieckiem.
Sterta gazet poradnikowych dla Mam.
Skąd ma czerpać informację świeżo upieczona mama? Nie było blogów, a portale internetowe nie były wiarygodnym źródłem wiedzy. Bardzo często sięgałam po gazetki dla mam. „M jak mama„, „Mama i ja„ i inne gdzie w nazwie obowiązkowo musiała być mama. Kupowałam ich zatrważające ilości, a na dodatek dostałam całe pudło gazet z wcześniejszych miesięcy od sąsiadki. Edukacja była najważniejsza i wszystko robiło się według przepisu gazetkowego.
Jeśli mleko sztuczne to tylko NAN.
Nie wiem, dlaczego akurat NAN. My też z niego korzystaliśmy przez cały czas. Może to sugestia reklam? Wtedy jeszcze namiętnie oglądałam telewizję.
Trochę się zmieniło od tamtych czasów. Czy były one takie złe? Raczej nie. Głównodecydującą była matka i nie było żadnego sprzeciwu. Dzisiaj za Twoje nowonarodzone dziecko jest odpowiedzialna każda kobieta w internecie, która uważa, że wie lepiej. Nie przebierając w środkach nazwie Cię szmatą niedbającą o swoje dziecko, jeśli nie wyrazisz chęci karmienia piersią. Nic w tej kwestii nie zrobimy. Co czasy to inne przyzwyczajenia i moda.
Przejdźmy teraz do części bardziej sentymentalnej, czyli…
II. Co się zmieniło u nas?
Szkoła i obowiązki.
Skończyło się wspólne leniuchowanie do południa. Trzeba wstać, spakować dziecko i wyprawić do szkoły. Doszły zadania domowe, nauka i obowiązki domowe. Umówmy się u szkolniaka to już najwyższy czas ruszyć z obowiązkami domowymi. Egzekwowanie ich średnio mi idzie, ale jest coraz lepiej. Obowiązek pod tytułem „Zawieź — przywieź„, rodzice, którzy zawożą dziecko do szkoły wiedzą, o czym mówię. Nie chodzi tutaj tylko o szkołę, ale również o dodatkowe zajęcia, do kolegi, na urodziny, do babci. W pewnym momencie czujesz się jak prywatny szofer. U nas w tym roku ten obowiązek odpadł, bo Antek samodzielnie przemierza trasę 400 metrów :D
Uważaj na to co mówisz przy dziecku.
Nie zwracaliśmy na to uwagi, dopóki pewna sprawa, o której rozmawialiśmy z Piotrem, nie wypłynęła dalej, a nie powinna. Tak to jest niestety, dziecko jest ciekawe świata, a mój Antek jest tym bardziej ciekawski. Mam wrażenie, że czeka tylko na jakiegoś newsa, żeby pobiec z nim do babci. O pewnych sprawach dziecko nie powinno wiedzieć, dlatego uczulam Was na to, co mówicie przy swoich dzieciach. To już nie są małe bobaski, które nic nie rozumieją.
Kopia Tatusia i Mamusi.
Nawiązując do punktu powyżej. Dziecko słucha i nie zdziw się, kiedy odpowie Ci kiedyś Twoim własnym tekstem. Dużo jest takich sytuacji u nas w domu. Ulubioną odzywką Antka są: „No na pewno„ i „Chyba Ty”. Wypowiadane do wszystkiego, np.
J: Masz brudną buzię. Idź umyj.
A: No na pewno.
J: Masz brudną bluzkę. Idź przebrać.
A: Chyba Ty.
I tak to właśnie jest. Czasem jak wystrzeli tekstem zarezerwowanym tylko dla mnie to, zamiast go skarcić to zaczynam się śmiać. Nie tylko negatywne zachowania i powiedzonka są przejmowane przez najmłodszą latorośl. Również te dobre. Tak oto wyrasta mała kopia tatusia i mamusi.
Pytania i jeszcze raz pytania.
Jeśli myślałaś, że czterolatek zadaje dużo pytań, to byłaś w błędzie. Odpowiadania na pytania: „A dlaczegooo?„ to sama przyjemność. Przygotujcie się na pytania z grubej rury. Do tego trzeba będzie powtórzyć sobie lekcje z anatomii człowieka, trochę fizyki i chemii. Głupio będzie nie wiedzieć.
Moda.
Musisz przeboleć to, że Twoje zdanie na temat stylu ubierania Twojego dziecka kiedyś przestanie mieć znaczenie. Nie wiem, czy u nas to nie nastąpiło za wcześnie. Muszę Wam powiedzieć, że 8-latek ma sporo do powiedzenia w tej kwestii. Żegnajcie kolorowe ubranka ze zwierzątkami, które wybierałaś, myśląc, że są takie słodkie. Z łzami w oczach obserwujesz również moment zmiany kategorii rozmiarowej w sklepie.
Myślę o tym co by mu się spodobało.
Tak i to zostanie Ci na zawsze. Zawsze, gdy jestem gdzieś sama i zobaczę rzecz lub miejsce, które spodobałoby się Antkowi to, zaczynam żałować, że nie ma go w tej chwili ze mną, bo na pewno byłby zachwycony. Tym sposobem częściej zwracasz uwagę na fajne rzeczy dla Twojego dziecka niż dla siebie. Zastanawiałaś się kiedyś, dlaczego Twoje dziecko ma więcej ubrań niż Ty? Już wiesz…
Wycieczki w stylu „never grow up”.
W końcu masz wymówkę na wybranie się razem do ZOO czy innego parku rozrywki zarezerwowanego tylko dla najmłodszych. Co by dużo nie mówić, wyglądałabyś głupio na karuzeli bez dziecka. Czujesz chęć pokazywania świata, również tego dziecięcego. Czasami jest tak, że z całego wypadu bardziej cieszą się dorośli no ale oto w tym też chodzi.
Coraz więcej umie i rozumie.
To, co mnie najbardziej rozczula to, że Antek coraz więcej ogarnia. Dzisiaj już czyta i ogarnia tabliczkę mnożenia, a jeszcze nie tak dawno przyniosłam go ze szpitala do domu. W takich chwilach czujesz dumę jako rodzic, pierwsza część roboty wykonana.
W tym miejscu kończę dzisiejszy wpis. Będąc mamą przez 8 lat, myślę sobie, że nie zamieniłabym tego czasu za nic na świecie. Nie zawsze było kolorowo, ale przez ten czas, dużo się nauczyłam o sobie i o swoim dziecku. Z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że pierwsza część zadania wykonana. Pewnie zastanawiacie się, o co chodzi z liczbą 8. Za kolejne osiem lat, mój syn będzie miał 16 lat i będzie prawie dorosły. Dzisiaj mój kochany Synusiu życzę Ci, abyś nigdy nie wątpił w siebie, miał wielkie marzenia i nie bał się ich spełniać. Abyś nie zawsze był szczęśliwy, ale żeby tych chwil było w Twoim życiu jak najwięcej. Dużo buziaczków i uścisków od Mamusi :*