Pierwszą odpowiedzią na zadane pytanie w tytule byłaby ta, która wielbiłaby kolor czarny. Czarny wyszczupla, czarny chowa fałdki i sprawia, że ich nie widać. Schowajmy się wszystkie za kolorem czarnym i będzie spokój. Odpowiedź na pytanie, jakie kolory powinny nosić kobiety w rozmiarze plus size, znajdziecie poniżej.

 

Zacznijmy od przymiarek ubrań.

 

Specjalnie dla Was przygotowałam stylizację (dobra bluzka i czarne spodnie to nie jest wielki wyczyn), w której występuję w dwóch przeciwstawnych kolorach bluzek. Jedną mam w kolorze czerwonym a drugą w kolorze butelkowej zieleni.

Jak wyglądam? Jak się prezentuje? Tak samo dobrze!!!! Dzięki 😀

 

 

Szybko poszło! Odpowiedź na to pytanie właśnie się pojawiło. Kobiety w rozmiarze plus size mogą chodzić w kolorach, jakie im się wymarzą. Szczerze, to kierowałabym się jedynie swoimi preferencjami i tym czy pasują do mojej urody. Nie każdej z nas pasuje kolor fioletowy. Może podkreślać sińce pod oczami itp. Kogo by to obchodziło?! Ubierajmy się w kolory, jakie chcemy i jakie nam się podobają.

 

 

Uwielbiam kobiety, które ubierają się na kolorowo. Są nazywane „kolorowymi ptakami”, są chwalone za odwagę, że nie boją się pokazywać w kolorowych ubraniach. Są też krytykowane, bo nie zawsze te ubrania będą do wszystkiego pasować. Są krytykowane, bo niepotrzebnie pokazują swoją tuszę w tych kolorowych ubraniach i zwracają na siebie uwagę, narażając się tym samym na krytykę ludzi. A po co to robić? Nie lepiej ubrać coś skromniejszego i wtopić się w tłum? Powiedzcie to MacademianGirl 😛

Wyższym stopniem wtajemniczenia jest dobór kolorów ubrań do swojej urody. Ja jeszcze nie jestem aż tak wtajemniczona i na razie testuje i patrzę na to, co jest dla mnie dobre, a co nie. Wybaczcie, ale po latach posuchy na temat mody plus size, w końcu mogę rozwinąć skrzydła i wybrać i kupić coś konkretnego w sklepach z dużymi rozmiarami.

 

 

 

A teraz szybki przegląd tego, co mam na sobie. Mam na sobie dwie bluzeczki z Cellbes, i czarne spodnie (idealne dla sylwetek plus size), pokazywałam je już na sobie w moim filmiku z haulem zakupowym na YT.

Muszę przyznać, że obie bluzeczki mną się okrutnie, przy czym czerwona wręcz nieznośnie. Nie wiem nawet jak musiałabym stać i co na siebie nie zakładać, żeby się nie zmięła. Niestety. Zielona mnie się już mniej, ale jej materiał jest na tyle cienki, że widać wszystkie nasze fałdki pod spodem. Obie mają piękne nasycone kolory. Czerwoną jestem wręcz zachwycona.

 

I muszę Wam tutaj opowiedzieć o czarnych spodniach rurkach, które według mnie są idealne dla wszystkich sylwetek plus size. Mają wysoki stan, ale układ kieszeni na pupie jest w dobrym miejscu. Pupa i brzuch są wyszczuplone i nie są zaburzone proporcje. Dodatkowo nic się nie zwija i nie roluje. Są proste, bez żadnych przetarć, dziur i tym podobnych. Posiadają ozdobne zamki w miejscu kieszeni. Mają mocny, nasycony kolor czerni. Nie są bardzo obcisłe, jak czasami się zdarza, ale jednak nogawka wysmukla nogę, bo jest to krój rurek. W swoim składzie posiadają trochę elastanu, co dla kobiet w większym rozmiarze jest dobre, ale nie ma tego elastanu też za dużo, przez co są wygodne i nie rozciągają się w trakcie noszenia (nie robią się workowate) ani nie zsuwają z tyłka. Łapią dużo pyłków, co jest ich jedynym minusem, ale mając czarne spodnie, trzeba się z tym liczyć i zaopatrzyć w rolkę odkłaczarkę. Kupicie je w sklepie Cellbes. Jak dla mnie warte każdych pieniędzy.

 

Zielona bluzka o kroju motylka – Cellbes
Czerwona bluzka z rozszerzanymi rękawami – Cellbes
Czarne spodnie, rurki – Cellbes 
Buty – Deichmann z zeszłego roku.

 

 

Jak uważacie w którym kolorze mi lepiej? Ciekawa jestem w jakich Wy kolorach najczęściej się ubieracie. Piszcie w komentarzach.

Wpis powstał przy współpracy z marką Cellbes.