Kosmetyczny antyhaul, czyli rzeczy, których nigdy sobie nie kupię.




Jakiś czas temu na blogu pojawiła się ubraniowa odsłona antyhaulu. Dzisiaj postanowiłam przygotować dla Was wersję kosmetyczną. Są takie rzeczy, których nigdy bym sobie nie kupiła, chociaż rozumiem, dlaczego niektórzy to robią. Cóż… Zapraszam na moją subiektywną listę kosmetyków, których nigdy nie zamierzam sobie kupić.

 

Zwykłe lakiery do paznokci

Jako wyznawczyni hybryd już nigdy w życiu nie kupię sobie zwykłego lakieru do paznokci. Nigdy nie byłam wielką zwolenniczką malowania paznokci (przed hybrydami), bo nigdy mi nie wychodziły. Ciągle się psuły, a to od włosów, poduszki itp. Dzisiaj, kiedy sama robię sobie manicure hybrydowy, nie wyobrażam sobie, co by musiało się stać, żebym zdecydowała się zakupić zwykły lakier do paznokci. Rozumiem, że niektóre osoby są uczulone na lakiery hybrydowe i bardzo im współczuje i to chyba byłby jedyny powód. Ale tak łatwo bym się nie poddała o nie.

 

Szalone kolory cieni do powiek

Nie kupiłabym sobie paletki z cieniami do powiek w szalonych kolorach. Pisząc szalonym, mam na myśli neonowe barwy, mocno niebieskie, fioletowe i takie, których nie wiedziałabym jak nosić na swoich powiekach. Jestem zwolenniczką naturalnego makijażu w odcieniach brązu i szarości. Jasne, jeśli umiałabym się malować i znałabym się bardzo dobrze na makijażu, to pewnie chciałabym pokombinować. Wolę nie ryzykować i sprawiać sobie takie paletki, z których będę korzystała, a nie takie, które będą się kurzyły w półce.

 

kosmetyczny antyhaul szalone kolory cieni do powiek

 

Drogie maseczki w płachtach

Nie lubię maseczek w płachtach. Wiem, że aktualnie są bardzo modne. Próbowałam już kilkunastu i żadna mi nie przypadła do gustu. Forma nakładania maseczki w płachcie jest dla mnie absolutnie nieakceptowalna. Po nałożeniu maseczki nie mogę nic robić tylko w niej leżeć, bo się zsuwa, bo coś kapie na dekolt, bo coś włazi do oczu. No nie. Do tego cena. Fajne maseczki w płachcie zaczynają się od 15 do nawet 50 zł za jedną sztukę. Czy to nie jest lekka przesada? Wolę maseczki nakładane na twarz o jakiejś konsystencji. W saszetce lub w tubce. Nie widzę siebie, żebym kupowała tego typu maseczki, bo jej nie lubię.

 

Perłowe błyszczyki

Uwielbiam wszystkie produkty do ust. Testuje i korzystam z wszystkich dobrodziejstw inwentarza mego. Niestety jest jedna rzecz, która brzydko wygląda na moich ustach, myślę, że na ustach wielu z Was również. Są to perłowe błyszczyki lub szminki. Uwielbiam zmiany i raz używam matowych szminek, raz kremowych, a raz zaszaleje z błyszczykiem z drobinkami z brokatem, ale perłowe wykończenie szminki kojarzy mi się z kiczowatymi latami 90-tymi. Pisałam już o nich w poście na moim blogu i sama kiedyś posiadałam trupio różową szminę. Nie planuję zakupu niczego z perłą.

 

kosmetyczny antyhaul perlowa szminka

 

Mydło w kostce

Nie korzystam z mydła w kostce już od jakichś 15 lat. Są świetne zamienniki: mydło w płynie a ostatnio mydło w piance. Mam nieprzyjemne wspomnienia po mydle w kostce, które zostawiało nieprzyjemny osad po sobie czy to na wannie, czy umywalce. Sądzę, że mydła w płynie są o wiele wygodniejsze i nie bardzo drogie. Więc z premedytacją rezygnuje z mydła w kostce i nigdy go sobie nie kupię, bo uważam, że jest niewygodne i niehigieniczne. Choćby nie wiem, jak pięknie pachniało i jak bardzo organiczne by było.

 

Niebieska pomadka do ust i inne dziwne kolory pomadek

I powracamy do tematu pomadek. Powiem Wam, że przemyślałam sprawę i są jeszcze jedne produkty do ust, których nigdy sobie nie kupie, a mianowicie są tą dziwne kolory szminek. Mowa tutaj o czerni, granacie, bieli, szarym. No nie wiem, ale te kolory nie są chyba jakoś super twarzowe i nie odważyłabym się wyjść z domu z takim kolorem na ustach. No, chyba że w Halloween. Podobnie jest z niebieskimi szminkami. Czy tylko ja uważam, że są mega nietwarzowe? Na moim kanale na Youtube pojawił się filmik ze swatchami pomadek Freedom. Miałam ogromną nadzieję na przetestowanie czarnej szminki na swoich ustach. Zobaczcie, jak się skończyło.

 

kosmetyczny antyhaul perlowa szminka

 

Ekologiczne szampony do włosów

Niestety pożegnałam się z wszelkimi złudzeniami na temat ekologicznych szamponów bez SLS i bez parabenów. Na blogu pojawił się kiedyś post o tym, jak umyłam pół mieszkania szamponem do włosów. No właśnie. Moje włosy źle reagują na takie szampony, a właściwie nie reagują wcale. Nie rozumiem zamysłu kupowania szamponu do włosów, który ich nie myje. Dodatkowym minusem tych szamponów jest nieprzyjemny zapach. Za każdym razem napotykałam się na jakąś śmierdzącą substancję w buteleczce. Moje włosy potrzebują dużo piany i potrzebują zostać porządnie umyte, podobnie moja skóra głowy. Sama nigdy sobie nie kupię ekologicznego szamponu do włosów.

 

To już cała moja lista kosmetyków, których nie planuję nigdy sobie kupić. Znam siebie i już mniej więcej kojarzę, w czym wyglądam dobrze a w czym nie. Jak reaguje moja skóra i włosy na dane produkty. Po co mam się zmuszać i męczyć używając danych produktów? Po co mam je kupować, trzymać je na półce i nie używać. To jest moja lista.

Ciekawa jestem jakich produktów kosmetycznych Wy nigdy nie kupicie dla siebie? Piszcie śmiało w komentarzu. Czy zgadzacie się z moimi propozycjami?