Jak się przemóc i zacząć ćwiczyć na siłowni? Plus size na siłowni po raz pierwszy.




No to pojechałam z tematem siłowni! Na samym początku od razu Was uprzedzę, że nie będę tutaj nikogo namawiała ani nawracała do chodzenia na siłownie, do ćwiczenia, w ogóle do niczego! Przeczytajcie i zdecydujcie.

 

Temat siłki chodził za mną już od jakiegoś czasu. Pomyślałam, że fajnie byłoby wyjść do ludzi i trochę poćwiczyć. Ale musiałabym wyjść z domu i ogarnąć tą całą skomplikowaną procedurę znalezienia odpowiedniej siłowni, odpowiedniej godziny, kiedy nikogo nie ma a no i oczywiście sprawa sportowego stroju do ćwiczeń, który jest strasznie drogi i trudny do zdobycia! Jakoś nie po drodze mi było na tę siłownię, ale wypytywałam koleżanki, jak tam jest, szczególnie w rozmiarze plus size. Czy się gapią, czy komentują, podśmiechują? Patrzyły na mnie jak na chorą psychicznie, ale to wcale nie rozwiązało mojego strachu i niepewności.

 

Co się stało, że się zdecydowałam? Impuls — IDĘ! Jeszcze nie wiem, w czym i gdzie, ale IDĘ! Pierdole to całe siedzenie na dupie całymi dniami. Sama nigdy nie będę miała motywacji do poćwiczenia w domu, więc idę. Jeśli nie zleci parę kilo, to przynajmniej będę miała lepszą kondycję. Jak powiedziałam, tak zrobiłam :D

 

Najpierw poszperałam w necie, jakie siłownie są najbliżej mojego miejsca zamieszkania. Konkretnie, szukałam czegoś w Wieliczce. I dobra — jest, znalazłam. Jeden krok już za mną — ufff. Ale w czym ja się tam pojawię? Trzeba było ogarnąć jakieś ciuchy do ćwiczeń. Uwierzcie, że będąc plus size, nie jest łatwo znaleźć super tanich ubrań do ćwiczenia. Tak myślałam przed wejściem do Decathlonu. A jednak się myliłam!

 

Dziewczyny słuchajcie! W Decathlonie znajdziecie bardzo dużo ubrań do fitnessu, jogi i wszystkiego, czego Wam trzeba. Nie kosztują miliona monet, co mnie zaskoczyło. Zwykłe koszulki marki Domyos zakupiłam po 20 zł za sztukę. Najzwyklejsze czarne legginsy również były po 20 zł za sztukę, różowe nawet udało mi się upolować za dyszkę. Oczywiście, jeśli macie ochotę na firmówki, to śmiało możecie poszukać czegoś dla siebie.

 

 

Informuje wszem i wobec, że koszulki XXL największy rozmiar mają ponad 130 cm w biuście (wzięłam sobie luźniejszą) a legginsy są bardzo wysokie, więc spokojnie tyłek się zmieści i jeszcze je podciągnięcie pod same cycki ;) Miałam dokładnie, te same obawy co Wy. Co do stanika sportowego to niestety nie było nic w moim rozmiarze. Tzn. nie było nic powyżej obwodu pod biustem 85 cm. Niestety nie można mieć wszystkiego. Buty miałam swoje, Tak wyszykowana wyruszyłam na podbój siłowni.

 

Wspomnę jeszcze, że to był mój pierwszy raz na siłce. Wiem, trochę późno jak na takie atrakcje, ale lepiej późno niż wcale. Odbierając kluczyk do szatni, byłam przygotowana na najgorsze. Myślałam, że wzrok wszystkich wyląduje na mnie i na moich fałdach na brzuchu. Ale wiecie co? Tak naprawdę… Nobody gives a shit! Nikogo to nie obchodziło.

 

W szatni miałam swoją szafkę, szybko się przebrałam, zabrałam ze sobą tylko wodę. Chciałam skorzystać z tych wszystkich wielkich maszyn, ale pomyślałam, że zacznę od spacerku na bieżni i po testuje inne maszyny ustawione pod ścianą. Poprosiłam Pana z recepcji o wytłumaczenie tego, jak się włącza te machiny i zaczęłam działać. Na każdym urządzeniu po 10 minut, żeby sprawdzić, jak to działa, jak ciężko można go ustawić itp. Byłam na bieżni, orbitreku, rowerku, rowerku z oparciem, steperze.

 

 

Kiedy już przetestowałam większość ważnych urządzeń, zwróciłam swoją uwagę na urządzenia z ciężarami. Do tej pory nie mam pojęcia, jak niektóre z nich działają, ale powoli odkrywam po jednej rzeczy. Nic na siłę i nic na raz. Po kilku wizytach odkryłam, że moim ulubionym urządzeniem jest orbitrek.

I to by było tyle. Weszłam, wyszłam, poćwiczyłam i tyle. Na koniec kupiłam karnet na następne wejścia.

 

Po tym doświadczeniu pomyślałam, że trochę za dużo czasu zmarnowałam na wymyślanie wymówek do tego, żeby nie wybrać się na siłownie poćwiczyć. Na początku możesz być nieco zmieszana tym, co możesz robić a co nie. Nauczysz się wszystkiego później. Na razie spróbuj z bieżnią, orbitrekiem, rowerkiem i steperem. Ciężary to nie jest coś dla początkującej.

 

 

Musicie wiedzieć, że było to dla mnie nie lada wyzwanie i przezwyciężenie własnego strachu, własnych dziwnych wyobrażeń, które straszą i nie dają dość do głosu zdrowemu rozsądkowi. Wiem, jak to jest, kiedy wszyscy gapią się na Twój tłusty tyłek. W dzisiejszych czasach gdzie bycie fit jest na topie, nikt na to nie zwraca uwagi. W końcu zarówno Ty, jak i umięśniony facet przyszliście się tutaj spocić i zmęczyć czyż nie?

 

Tam, gdzie chodzę, pojawia się bardzo dużo starszych osób „Starszych”, czyli koło 40, 50. Nie przejmują się i cisną. Jestem po pierwszym miesiącu uczęszczania na siłkę. Wychodzę z domu zaraz, jak wyprawię syna do szkoły tj. godz.8.00, poćwiczę i wracam do domu koło 10, zanim jeszcze wróci ze szkoły. Po treningu czuję, że mam więcej siły, chce mi się ruszać, chce mi się coś robić, działać. Wieczorem zazwyczaj padam na łóżko wykończona i odczuwam pierwsze obolałe mięśnie, ale śpię za to jak dziecko.

 

Planuję dalej uczęszczać na siłownię i dalej sądzę, że godziny poranne są dla mnie lepszym wyjściem. Tak jak napisałam już na Instagramie, nie jest to moja ostateczna krucjata. Na razie zaznajamiam się z dodatkowym ruchem kilka razy w tygodniu.

 

A teraz pytania do Was. Byliście kiedyś na siłowni? Chodzicie regularnie? Jak Wam się podobało? Może miałyście podobnie jak ja, czyli małą traumę przed ćwiczeniem poza domem. Chętnie dowiem się, jakie jest Wasze podejście. Piszcie w komentarzach.