Ulubieńcy miesiąca – styczeń.




Styczeń już za nami więc czas pochwalić się moimi ulubieńcami z zeszłego miesiąca. Ulubieńcy wyjątkowi, bo pierwsi w tym roku, jakżeby mogło być inaczej. Zapraszam na post, w którym przedstawię Wam produkty kosmetyczne, które umilały mi pielęgnację, a także makijaż.

 

1. Płyn do kąpieli – Luksja Caramel Waffle.

Ulubieńcy stycznia Luksja caramel waffle(1)

Ulubieńcy miesiąca są jedyną okazją na pokazanie Wam moich perełek kąpielowych. Na moim blogu nie znajdziecie recenzji żelu pod prysznic lub płynu do kąpieli (btw czym one się różnią, bo nie bardzo wiem). Za dużo piany, za mało piany i koniec recenzji, nie ma się nad czym rozwodzić, dlatego wszystkie moje perełki, jak i buble będę pokazywała co jakiś czas na blogu, ale przypisane do odpowiedniej serii.

Karmelkowy płyn do kąpieli zdobyłam na super promocji w Biedronce za 13 zł jak za butlę 1000 ml to super. Biorę! Przez ponad miesiąc pachniałam jak karmelkowe ciastko, wiecie jakie… takie, które kładzie się na wierzchu herbatki, żeby się roztopiło. Nie tylko ja tak pachniałam, bo płyn przypadł do gustu również moich chłopakom.

Co do konsystencji to jest dość lejąca dlatego zdecydowałam się przelać go do opakowania z pompką. Utrzymywanie odpowiedniej ilości płynu wlanej do kąpieli przy litrowej butli sprawiało nam sporo kłopotu. Pienił się całkiem fajnie, nie narzekałam.

Skład i opis prezentuje zdjęcie poniżej:

Ulubieńcy stycznia Luksja Caramel Waffle skład(1)

Tak Luksja Karmelkowa była moim ulubieńcem stycznia, ale wiecie co? Cieszę się, że już się skończyła, bo zapach już mi się znudził. Kupowanie dużych opakowań jest na pewno bardziej ekonomiczne, ale ja chyba nie mogę ich kupować, bo zapach szybko mi się nudzi i kiedy wszystko nim pachnie, to po pewnym czasie masz już dość. Pożegnajmy karmelka gorącymi brawami, może jeszcze kiedyś się zobaczymy (najpewniej w okresie zimowym).

 

2. W7 Bronzer Honolulu.

Ulubieńcy stycznia W7 bronzer honolulu(1)

Bronzer z W7 pomagał w tym miesiącu, ożywić moje lico bo jakoś blado się czułam. Więcej o nim napisałam TUTAJ.

 

3. Planeta Organica Oblepikha – Krem do ciała do z olejem rokitnika.

Ulubieńcy stycznia Planeta Organica oblepikha masło(1)

Kremiku używałam od roku, dokładnie od lutego tamtego roku. I już na pierwszy rzut oka w mojej głowie pojawiła się myśl: O Boże, kiedy ja to zużyje no i proszę, minął rok. ;) Chętnie zrobiłabym dla Was jego recenzję, ale niestety został przeze mnie wykończony do dna i nie mogłabym pokazać konsystencji. Trudno, może jeszcze znajdzie się okazja :)

Krem z rokitnikiem — nazywam go masłem, bo jest bardzo, ale to bardzo ubity i twardy, ale zaraz po nałożeniu go na skórę rozpuszcza się i można go pięknie rozsmarować. Co do efektu nawilżenia to jestem bardzo zadowolona, pięknie nawilża i natłuszcza skórę. Zapach bardzo przyjemny, kremowy i dość mocno wyczuwalny na ciele, utrzymuje się nie dłużej niż 2-3 godziny po nałożeniu. Jeśli chodzi o jego konsystencje to gorzej mi się go używało w cieplejsze dni, bo miałam wrażenie, że zatyka moją skórę i troszkę słabiej się wchłania.

Skład:

Ulubieńcy stycznia Planeta Organica Oblepikah skład masło(1)

W tym miesiącu miałam manie gładkich i dobrze nawilżonych nóg. Masełka zostało wykończone i żegnamy je dzisiaj z ciężkim sercem. Polecam je wszystkim tym, którzy poszukują porządnego nawilżenia i natłuszczenia skóry.

 

4. Avon Luxe – Pogrubiający tusz do rzęs.

Ulubieńcy stycznia avon tusz do rzęs luxe(1)

Moje rzęsy wyglądające jak firanki, to zasługa tego malucha <3 Jak już wspominałam w TYM POŚCIE, tusz z Avonu kandyduje do mojego Kosmetyku Wszech Czasów 🙂