W7 Bronzer Honolulu. [Recenzja]




W internecie coraz częściej mówi się o kosmetykach firmy W7, które są inspirowane droższymi odpowiednikami innych marek. Właśnie w taki sposób Bronzer Honolulu pojawił się w mojej kosmetyczce. Przeglądając youtuba w pewnym momencie pojawiła się lawina ulubieńców gdzie często pojawiał się bronzer z BenefituHoola. Postanowiłam trochę poszperać i oto wyszperałam Honolulu (nawet nazwę mają podobną). Nie wiem jak się sprawdza Hoola, bo nigdy go nie używałam, ale mogę Was odesłać do filmiku Hani gdzie porównuje oba bronzery TUTAJ.

Ale do rzeczy.

W7 Bronzer Honolulu

Zacznijmy od tego, że jest to mój pierwszy bronzer bo jak już pisałam TUTAJ, dopiero zaczynam moją zabawę z bardziej profesjonalnym i świadomym makijażem.

Bronzer mieści się w kartonowym pudełeczku, co było dla mnie lekkim szokiem no bo przecież kosmetyki powinny być opakowane raczej w wodoodporne materiały, plastik czy coś podobnego. Już na samym początku zwiastowałam mu zalanie wodą albo potarganie.

W7 Bronzer Honolulu

W kartoniku jest około 6 gram pudru brązującego. Kolor pudru mogę określić jako ciemny beż. Bronzera używam razem ze ściętym pędzlem, bo ten dołączony do opakowania (nie ma go na zdjęciu, ponieważ gdzieś przepadł) jakoś nie spełniał swojej funkcji i strasznie wsysał produkt.

Potwierdzam to, co powiedziała Hania w swoim filmiku. Trzeba bardzo uważać podczas nakładania, ponieważ sam produkt jest niesamowicie miękki i można z nim nieźle przeholować. Tak zdarzyło mi się przeholować na samym początku i wyglądałam jak matrioszka z plamami na policzkach. Za drugim razem poszło już nieco lepiej ;)

 

żródło: 1

Za dużo bronzera na policzkach wygląda właśnie tak

Za dużo bronzera na policzkach wygląda właśnie tak 🙂

Uwielbiam ten efekt, jaki uzyskuje po nałożeniu go na policzki. Cała twarz już po nałożeniu korektora, podkładu i pudru wygląda strasznie smutno i tak jakby wszystko się ze sobą zlewało. Nie jestem JESZCZE mistrzynią konturowania, ale bardzo spodobał mi się efekt lekko opalonej i zdrowej cery. Nie jest ona jednolita i nie zlewa się w jeden placek, ale widać, że coś się dzieje :)

Nie zgodzę się z Hanią w kwestii tego, że bronzer się osypuje, bo wydaje mi się, że mimo tego, że jest niesamowicie miękki, to jednak nie osypuje się i nie zostawia miniokruszków na bluzce. Używam go już miesiąc i nie widzę również, żeby jakoś szybko się kończył, właściwie to nie widać nawet tego, że był używany. Nie maluje się codziennie, ale był w użyciu przy każdym makijażu i nie wyobrażam sobie, jak mogłam go nie używać!

 

W7 Bronzer Honolulu

Cena bronzera: 13 zł (źródło).